Tomasz Lipiński to polski wokalista, gitarzysta, autor tekstów i kompozytor, który przyznał się do depresji i tego jak zmieniła jego życie.
Tomasz Lipiński ma dziś 69 lat i był liderem m.in. zespołu Brygada Kryzys. Wyznał, że przez 15 lat walczył z depresją. Nie zależało mu na sławie.
– Nigdy nie chciałem być bardziej popularny, niż było to niezbędne, by móc się z tego utrzymać. Ale nie ma takiego rodzaju działalności kreatywnej i artystycznej, która wywoływałaby tak duży rezonans w ludziach, czego najlepszym przykładem jest koncert Taylor Swift. Tak zwana muzyka popularna, mimo krytyki tych, którzy zajmują się sztuką wyższą, jest szalenie istotna, bo tak wiele może dawać milionom ludzi na całym świecie. To jest magia!” — opowiadał w programie “100 pytań do…” w TVP Info.
Boli, że słońce świeci
Tomasz Lipiński przyznał, że przeszedł różne etapy depresji.
– Ludzie, którzy nigdy nie mieli epizodów depresyjnych, nie potrafią sobie wyobrazić, czym to jest. Kiedy jest się w głębokiej depresji, to nie można sobie wyobrazić czy przypomnieć, jak to jest, kiedy się nie jest w tym straszliwym stanie. Polega on na tym, że w całym naszym systemie droga impulsów, które powodują to, że doznajemy przyjemności, zostaje wyłączona. Wszystko, czego doznajemy, jest mniej lub bardziej przykre albo bolesne, łącznie z rzeczami, które w normalnej sytuacji są przyjemne lub rozkoszne tak, jak dotyk ukochanej osoby czy przytulenie. To są rzeczy, których nie można znieść, bo to boli. Boli, że słońce świeci, że się żyje. I w tych głębokich epizodach jest ta silny ból, że właściwie człowiek jest gotów zrobić wszystko, żeby ten ból zakończyć, łącznie z zakończeniem życia w tym momencie. To się wydaje wtedy racjonalne – opowiadał w TVP Info.
Przerwałem farmakoterapię
Choroba, bo tak można nazwać ten stan, odebrała mu wiele z życia.
– Któregoś dnia zobaczyłem w telewizji program o depresji i to było szokujące odkrycie. Oczywiście, udałem się do lekarza, dostałem standardowe lekarstwa, które nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Wtedy zrobiłem to, czego się nie powinno robić, czyli z dnia na dzień przerwałem farmakoterapię. To miało swoje negatywne skutki, ale per saldo jestem z tego zadowolony. Ponieważ to nie działało i nie przynosiło rezultatów, postanowiłem zgłębić temat i dzięki internetowi zacząłem docierać do różnych publikacji naukowych na ten temat. Dostrzegłem pewien błąd w powszechnym podejściu do depresji, który jest już dostrzegany przez medycynę” — podsumował.
Artysta wyjaśnił, że może już by nie żył, gdy nie nie wiara w Buddę.
– Śmierć niekoniecznie jest końcem istnienia i pozbawienie siebie samego życia może być stworzeniem przyczyny do jeszcze większego cierpienia – wyznał muzyk w rozmowie z TVP Info.
Prywatnie muzyk ma dwie córki Agatę i Łucję.