Kultowy Wąski z „Kilera”. Krzysztof Kiersznowski nie chciał zostawać aktorem?

Martyna Chmielewska
3 min przeczytany

Trzy lata temu media obiegła smutna informacja o śmierci kultowego Wąskiego z „Kilera”. Jak wyglądało życie Krzysztofa Kiersznowskiego? Czego żałował? Jaki był prywatnie?

Krzysztof Kiersznowski zmarł 24 października 2021 roku. Mimo postępującej choroby nowotworowej, pracował niemal do swoich ostatnich dni. Widzowie cenili go za role w filmach takich jak „Vabank”, „Kiler” i serialu „Barwy szczęścia”.

Groźny, ale… miły?

Ze względu na swój charakterystyczny wygląd, Kamil Kiersznowski często wcielał się w role postaci z marginesu społecznego.Dzięki temu zagrał niezapomnianego Wąskiego z „Kilera”. Reżyserzy często powierzali mu epizodyczne role, lecz sam aktor nigdy na to nie narzekał, twierdząc, że drugoplanowe postacie bywają znacznie ciekawsze od głównych.

W życiu prywatnym jednak był znany jako jeden z najbardziej sympatycznych aktorów polskiego kina. Jego koledzy z branży darzyli go ogromnym szacunkiem, krytycy nazywali go „mistrzem drugiego planu”, a widzowie uwielbiali. Kiersznowski sam często żartował ze swojego wyglądu, twierdząc, że przez „bandycką twarz” nigdy nie dostawał ról romantycznych bohaterów.

Burzliwe życie miłosne

Okazuje się, że prywatne życie filmowego „Wąskiego” było bardzo burzliwe. Jego pierwsze małżeństwo z francuską dyplomatką zakończyło się rozwodem. Media rozpisywały się też na temat jego późniejszego związku z 33-lata młodszą kobietą.

– Ożeniłem się z Francuzką, która pracowała w ambasadzie, a po naszym ślubie skierowano ją do placówki w Irlandii. Wyjechaliśmy więc razem. Jako mąż dyplomatki nie mogłem pracować, chyba że jako wolontariusz – mówił w jednym z wywiadów.

Czego Kiersznowski żałował?

Aktorstwo nie było pomysłem Kiersznowskiego, ponieważ do zawodu namówiła go matka, niespełniona aktorka.Jako aktor zaskarbił sobie serca widzów zarówno na telewizyjnym jak i kinowym ekranie. W wywiadzie dla „Gazety.pl” wyznał, że czasem potrafił żałować tego, że posłuchał swojej matki.

Dzisiaj już bym tego zawodu nie wybrał. Za dużo w nim niewiadomych. Czasami swojej decyzji żałowałem. Bywały miesiące naprawdę ciężkie. Wtedy myślałem sobie: »I po co?«. Propozycje nie spływały, a ja nie miałem żadnych oszczędności, więc długo byłem na utrzymaniu żony. Zapożyczałem się. Jak gdzieś zagrałem, to oddawałem długi i znowu nie miałem pieniędzy. I tak w kółko.

Krzysztof Kiersznowski, foto: Daniel Wysocki/ONS
Krzysztof Kiersznowski, foto: Daniel Wysocki/ONS
Udostępnij ten artykuł
Studentka socjologii. W wolnych chwilach czytam i recenzuję książki. Najczęściej sięgam po literaturę piękną i reportaż. Uwielbiam także kino niezależne, zwłaszcza francuskie.
Napisz komenatrz
Złota Scena
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.