Choć życie pisało dla niego różne scenariusze ten jeden zupełnie go zaskoczył. Przypadkowe spotkanie odmieniło wszystko i udowodniło, że nawet najbardziej nieprawdopodobne historie mają szansę się wydarzyć.
Artur Dziurman nie szukał już wielkich uniesień. Po trudnym rozwodzie i w cieniu skomplikowanych relacji z córką koncentrował się na poukładaniu życia na nowo. Nie przypuszczał, że los szykuje dla niego scenariusz rodem z filmowego klasyka. Wszystko wydarzyło się w miejscu, które trudno uznać za romantyczne na zatłoczonym skrzyżowaniu w Krakowie. A jednak to tam, wśród klaksonów i czerwonych świateł rozpoczęła się historia, która mogłaby konkurować z opowieściami starego Hollywood.
Zielone światło dla miłości
Niektóre historie zaczynają się od przypadkowego spojrzenia, inne od kilku słów. Ale są też takie, które rozpoczynają się… na skrzyżowaniu. Tamtego dnia stojąc w korku i czekając na zielone światło, Artur Dziurman spojrzał przez szybę swojego auta i dostrzegł kobietę, która w jednej chwili stała się kimś więcej niż tylko nieznajomą kierującą samochodem obok.
Justyna Drukała-Dziurman wspomina to spotkanie z uśmiechem porównując je do klasycznej sceny z czarno-białego kina. –
„Zadziałało. Ona otworzyła szybę i to było spotkanie. Humphrey Bogart, Audrey Hepburn”. – powiedział w programie śniadaniowym Polsatu
To, co miało być zwyczajnym dniem, zmieniło ich życie. Światło zmieniło się na zielone, ale dla nich czas się na chwilę zatrzymał.
Dobrana para
Artur Dziurman przyznał, że jego znajomi są zafascynowani zawodową drogą jego żony. Jej osiągnięcia naukowe wzbudzają duże zainteresowanie, a on sam często odpowiada na liczne pytania dotyczące jej pracy i pasji.
„Odpowiadam, że leczy komórkami macierzystymi. No dobrze, to jest takie ogólne stwierdzenie, a co dalej? Dalej, no to musicie sobie zgłębić literaturę, ewentualnie zapytać ją o pewne rzeczy”. – odpowiedział w programie śniadaniowym
Wolny czas razem?
Oboje podkreślają, że trzymają życie zawodowe z dala od domowego zacisza. Jak zdradziła żona aktora, to wręcz zaleta, że ich ścieżki zawodowe są tak różne, ponieważ dzięki temu mogą odpocząć od pracy i skupić się na sobie, a nie na codziennych obowiązkach.
„Nie rozmawiamy o pracy w domu, bo zasadniczo niewiele mamy sobie do zakomunikowania w celu zweryfikowania pewnych rzeczy. Zatem spędzamy czas na rozmowie o domu, o życiu i to jest cudowne. Pójdzie się na jakieś przedstawienie czy film, to bardzo dużo znaczy. To jest inny świat, który pozwala się oderwać i zrelaksować. To jest chyba ta nasza wspólna płaszczyzna”. – zdradziła żona w programie
Państwo Dziurmanowie dobrali się też idealnie pod względem sposobu spędzania wolnego czasu. Oboje uważają dom za swój azyl.�
