Aktorka jest na deskach teatru, na ekranie już od prawie czterdziestu lat. Cały czas aktywna zawodowo zaskakuje nowymi rolami. Teraz została sexy mamą o bujnych, rudych włosach.
7 października miała miejsce premiera sztuki pt. „Następnego dnia rano” z Katarzyną Skrzynecką w roli głównej. Akcja spektaklu rozgrywa się głównie w łóżku i tam spotykają się bohaterowie tego pikantnego dzieła. Nie brakuje rozmów o seksie, penisie, preferencjach łóżkowych. Dlatego sztuka jest wystawiana o 21.30 w teatrze Capitol w repertuarze „Capitol by night”. Scena się właśnie otworzyła. Aktorka wciela się w postać ponętnej kobiety po czterdziestce, która ma syna i córkę. Z Kelly są najlepszymi przyjaciółkami i nie ma dla nich tematu tabu. Chętnie rozprawiają na temat chłopaków, których Kelly przyprowadza do domu na seks. W sztuce matka zaskakuje parę kochanków rano i odwiedza ich, kiedy oni leżą jeszcze w łóżku. Wszyscy omawiają ze szczegółami ostatnią noc. Jest śmiesznie, wybuchowo, zaskakująco i pikantnie. Na scenie, a raczej w łóżku, zobaczymy oprócz Katarzyny Skrzyneckiej: Michalinę Sosna-Wilkońska, Marka Kaliszuka i Piotra Gawrona-Jedlikowskiego.
Goście na premierze
Na premierze „Następnego dnia rano” pojawili się: Katarzyna Glinka, Piotr Zelt, Dominika Kryszczyńska, Urszula Dębska, Monika Szczepańska i oczywiście mąż Katarzyny Skrzyneckiej, Marcin Łopucki.
O czym jest sztuka „Następnego dnia rano”?
Zdarzyło się Wam obudzić rano w cudzym łóżku obok nieznajomej czy nieznajomego i nie pamiętać, co się działo poprzedniego wieczoru? Nie? Szczerze? A co zrobilibyście wtedy? Pewnie próbowalibyście jak najszybciej wyjść z tej krępującej sytuacji i najlepiej bezszelestnie zniknąć na zawsze. Ale nie tym razem! Kelly i Thomas następnego dnia rano budzą się wprawdzie zdumieni, ale on wcale nie zamierza ulotnić się po cichu. Przeciwnie – zostaje… z nią? Niezupełnie. Po chwili do ich wspólnego łóżka dołączają ekscentryczni członkowie rodzinki Kelly… Czy przygoda na jedną noc naprawdę może zakończyć się ślubem? Następnego dnia rano wszystko jest możliwe.
Fot. Kapif i C.Piwowarski