Justyna Sieńczyłło: „Dostaliśmy informację o jego śmiertelnej chorobie dużo wcześniej. Mogliśmy się przygotować”

Anna Markiewicz
4 min przeczytany

Aktorka i dyrektorka zwierzyła się z ostatnich chwil z Emilianem i tego jak dba o siebie w codziennym życiu.

Justyna Sieńczyłło po śmierci męża Emiliana Kamińskiego, który odszedł 26 grudnia 2022 roku, sama walczy o ich teatr. Wielu spraw się nie spodziewała, bo jej ukochany ukrywał rzeczy, aby nie sprawić jej przykrości i dodać trosk. Teraz musiała zderzyć z rzeczywistością, ale ma do pomocy synów. W książce „Wojowniczki. Jak czule zawalczyć o siebie?” wspomina, że uwielbia podróże, ale rzadko może sobie teraz pozwolić na wypady.

Pilot wycieczek zagranicznych

– Kocham podróże. Jako studentka dorabiałam sobie jako pilotka zagranicznych wycieczek. Uwielbiam muzea, sztukę, architekturę, to mnie inspiruje i twórczo napędza. Teraz sporo jeżdżę również ze spektaklami lub koncertami po Polsce. Są to wyjazdy służbowe, jednak zdarza się, że je przedłużam, aby mieć dodatkowo jeden  dzień tylko dla siebie. Wczoraj wróciłam z Hiszpanii i byłam trzy i pół dnia. Tyle mi wystarcza, bo dłużej nie mogę być poza Kamienicą. Wracam odmieniona, spokojniejsza, z nową energią do działania – opowiada Justyna Sieńczyłło.

Dyrektorka Teatru Kamienica wie, że musi też zadbać o siebie , bo w swoim miejscu pracy zatrudnia i współpracuje z wieloma osób.

– Czasem po dniach wytężonej pracy, spontanicznie jadę nad morze. Wyciszam telefon, spaceruję,wybieram się na koncert i dobre jedzenie. Wcześniej bagatelizowałam własne potrzeby. Chciałam udowodnić, że jestem najlepszą żoną, kochanką, gospodynią, matką, aktorką i dyrektorką. Nie byłam, bo nie da się żyć  w ten sposób – opowiada aktorka.

Justyna Sieńczyłło/ Kapif

Justyna Sieńczyłło podkreśla, że rodzina jest dla niej najważniejsza, ale jest wdzięczna Emilianowi, że stworzyli to miejsce. Ona może spełniać się zawodowo, bo zawsze jakaś rola na nią czeka. Nie musi rozglądać się za angażem z zewnątrz.

Mogliśmy się przygotować do jego śmierci

Aktorka wyznała w książce, że miała czas, aby przygotować się do śmierci męża

– Dostaliśmy informację o jego śmiertelnej chorobie dużo wcześniej. To nie był zawał serca. Mogliśmy się jakoś do tego przygotować, także formalnie. Musiałam objąć dowodzenie Kamienicą. Miałam więc czas na wypracowanie sobie nowego modelu działania, razem z Kajetanem. Syn szykował się do swojej roli przez trzy lata. Jest na każdym spektaklu, wita się z każdym aktorem i pracownikiem, zarządza zespołem, podejmuje ze mną trudne decyzje. Czasami go proszę, aby zajął się sobą, odpuścił, bo bierze na siebie zbyt wiele. Ale on nie odpuszcza: geny ojca.

Justyna Sieńczyłło i Emilian Kamiński/ONS

Dyrektorka walczy i nie odda tego miejsca, ale kosztowało ich to wiele wyrzeczeń.

– Emilian pracował i umierał. Uważał, że nic go nie zniszczy, a zjadł go stres i obciążenie. Walka o to miejsce, o naszych widzów i stres związany z rozprawami sądowymi, które ciągną się od lat. Za to zapłacił najwyższą cenę – podsumowuje Justyna Sieńczyłło.

Para ma dwóch synów Kajetana i Cypriana, a z pierwszego małżeństwa Emiliana jest Natalia.

Justyna Sieńczyłło z synem Kajetanem/ONS
Udostępnij ten artykuł
Uwielbiam stare kino, ale i nowsze produkcje. Jestem na bieżąco z filmami. Wybieram te historyczne, wojenne, sensacyjne. Matka dwóch synów i trzech kotów. Odpoczywam przy gotowaniu i krótkich wypadach z dziećmi.
Napisz komenatrz