Jolanta Kwaśniewska zdradziła, jaki pseudonim otrzymała od ochrony w pałacu. Nie tak łatwo było jej wymknąć się spod kontroli BOR-u. Tylko raz dopięła swego.
Jolanta Kwaśniewska rzadko udziela wywiadów, ale tym razem podzieliła się swoimi przemyśleniami na temat życia w Pałacu Prezydenckim i prezydentury męża, a także obecnej sytuacji w kraju. W najnowszej rozmowie zdradziła, jak mówiła na nią ochrona.
Jak ochrona nazywała Jolantę Kwaśniewską?
Aleksander Kwaśniewski z rodziną w Pałacu Prezydenckim mieszkali do 2005 roku. Życie w takim miejscu wiązało się z licznymi restrykcjami, które niekoniecznie przypadły rodzinie do gustu. Zdarzało się, że chcąc zachować resztki intymności, Jolanta Kwaśniewska zmuszona była łamać żelazne zasady. O jednej z takich sytuacji opowiedziała w ostatnim wywiadzie, promującym jej książkę “Pierwsza Dama”.
Kwaśniewska nie mogła wyjść tak po prostu z pałacu, nie informując ochrony. Za każdym razem, gdy chciała opuścić budynek, musiała zrobić to w asyście BOR-u, czyli Biura Ochrony Rządu (od 2017 roku tę funkcję pełno SOP – Służba Ochrony Państwa). Pierwsza dama przytoczyła historię, gdy udało się jej wymknąć po cichu na nieinwazyjny zabieg na twarz.
Żona prezydenta miała przed sobą serię ważnych spotkań. Chciała wyglądać jak najlepiej, dlatego podjęła decyzję o wizycie w salonie piękności. Czuła się jednak skrępowana na myśl o towarzyszących jej w strefie komfortu i ciszy ochroniarzach:
Chłopakom z ochrony powiedziałam, że na dzisiaj koniec, że mogą wracać do domów. I pomyślałam sobie, że pójdę do kosmetyczki, bo dlaczego miałabym iść z chłopakami tam, gdzie będę bez makijażu z zaczerwienioną twarzą po zabiegach.
Wtedy Jolanta dowiedziała się, jaki pseudonim nadali jej ochroniarze. Pierwszą damę określano numerem “02”. To pozwala przypuszczać, że “01” był jej mąż, a “03” jej córka:
W związku z tym cichusieńko wzięłam dla mojej przyjaciółki Małgosi koszyczek z kwiatami i bocznym wyjściem od strony kościoła wyszłam, żeby pójść do jej gabinetu kosmetycznego. I w tym momencie zaczyna się akcja pod tytułem “02 wychodzi” – wspomniała w trakcie rozmowy z Marcinem Zawadą.
Z zaplanowanej przez Kwaśniewską akcji nic nie wyszło. Pracownicy BOR-u błyskawicznie stawili się u jej boku, wyrastając niemal spod ziemi:
Nagle pojawiają się samochody i koniec. Panowie mi uświadomili, że nie ma czegoś takiego, jak samotne wyjście do kosmetyczki. Jeśli mam ochotę bardzo proszę, są samochody służbowe. I ostatecznie panowie z ochrony mnie tam odwieźli, a później przywieźli z powrotem do Pałacu.
Jak Jolanta Kwaśniewska przechytrzyła ochroniarzy?
Tylko raz Pierwsza dama przechytrzyła BOR. Tym razem, nauczona poprzednim wydarzeniem, zdecydowała się wyjść w przebraniu. Jolanta włożyła blond perukę, by spotkać się z siostrami w Gdyni. Cała sytuacja miała miejsce w prezydenckim apartamencie w Juracie:
Ale to był jeden jedyny raz. Pomyślałam sobie, gdyby cokolwiek się zdarzyło, jakie problemy zrobiłabym moim chłopakom z BOR-u, których naprawdę traktowałam jak rodzinę, jak moich braci, bo mniej więcej w takim wieku wszyscy byli. Więc to był taki pierwszy i ostatni raz.
Kwaśniewska nie ukrywa, że podczas pierwszej prezydentury męża ciężko było jej przyzwyczaić się do stylu życia Pierwszej damy. Na początku po cichu odliczała dni do “wyjścia na wolność”. Z czasem zrozumiała, z czym wiąże się jej funkcja:
Była druga kadencja i szósty, siódmy, ósmy, dziewiąty i dziesiąty rok. Wtedy sobie mówiłam tak: “Jak się skończy ta prezydentura, to wyjdę z koleżankami gdzieś tam w miasto, siądziemy sobie, będziemy piły kawkę, zjemy lunch i tak dalej”. I przyszła ta końcówka prezydentury i byłam przekonana, że po prostu to jest już zamknięta bajka. Byłam prezydentową, a teraz mam normalne życie.