Porucznik Paweł Janeczek, funkcjonariusz Biura Ochrony Rządu, był jednym z 96 uczestników tragicznego lotu do Smoleńska 10 kwietnia 2010 roku. Samolot Tu-154M, którym leciała polska delegacja z prezydentem Lechem Kaczyńskim na czele, rozbił się w okolicach lotniska wojskowego w Smoleńsku. W katastrofie zginęli wszyscy obecni na pokładzie. Wśród nich – mąż Joanny Racewicz.
Joanna Racewicz wspomina Pawła Janeczka
Jak przyznała dziennikarka w jednym z poruszających wywiadów, jej mąż nie miał pierwotnie znaleźć się w składzie tej delegacji. Decyzję o udziale w locie podjął w ostatniej chwili, kierując się sercem i ojcowską miłością. Wszystko po to, by móc być obecnym na urodzinach ich syna, Igora.
To nie była jego kolej. Miał dwa tygodnie później lecieć do Nowego Jorku z prezydentem, ale zamienił się z kolegą, bo chciał być na urodzinach syna. Zresztą była taka rozmowa między nami: „Co wybrać, Joasiu?”. „A chcesz być, kochanie, na urodzinach syna?”, „No pewnie!”. „To bierz Smoleńsk”. Kilka dni później ten kolega, z którym się zamienił, niósł na ramieniu jego trumnę, płacząc jak bóbr – opowiadała Racewicz.
Te słowa, pełne emocji i dramatyzmu, do dziś poruszają zarówno tych, którzy znali Pawła Janeczka osobiście, jak i tych, którzy historię jego życia poznali dopiero po katastrofie. To decyzja, która – choć podjęta z miłości – okazała się tragiczna w skutkach.
Joanna Racewicz przez wszystkie te lata nie przestaje mówić o stracie, jakiej doświadczyła. W jej mediach społecznościowych regularnie pojawiają się wspomnienia związane z mężem – zarówno przy okazji rocznic ślubu, urodzin, jak i kolejnych rocznic katastrofy. 16 kwietnia Paweł Janeczek obchodziłby 52. urodziny.
Joanna Racewicz uczciła pamięć męża
Z okazji 15. rocznicy tragedii smoleńskiej, przypadającej na 10 kwietnia 2025 roku, Racewicz opublikowała wzruszający wpis, w którym podzieliła się intymnym fragmentem swojej codziennej tęsknoty. Do poruszającego wiersza, podpisanego inicjałami „J. i I.”, dodała krótki, lecz pełen emocji komentarz:
Kochamy. Tęsknimy. Na zawsze.
Do wpisu dołączyła także zdjęcie z rodzinnego archiwum – czarno-białą fotografię przedstawiającą Pawła Janeczka z ich małym synkiem w ramionach.
Internauci wzruszeni
W komentarzach pod postem nie zabrakło słów wsparcia i współczucia. Jedna z obserwatorek napisała:
To już 15 lat. Czas tak szybko przemija, ale pamięć i wspomnienia zostają na zawsze.
Choć minęło już półtorej dekady od tamtego poranka, dla wielu osób – a szczególnie dla rodzin ofiar – czas stanął w miejscu. Wspomnienie Pawła Janeczka wciąż żyje – w opowieściach, w archiwalnych fotografiach, w sercu Joanny Racewicz i ich syna. I pozostanie tam – jak napisała – na zawsze.