W 5 odcinku podcastu „Legendy Show-biznesu” prowadząca Anna Jurksztowicz miała przyjemność porozmawiać z Joanną Kurowską. Jedna z najbardziej znanych polskich aktorek zdradziła kulisy swojego życia i jak radzi sobie z traumami.
Publiczność może ją oglądać od 35 lat na scenie. Joanna Kurowska zdobyła wielką popularność, dzięki postaci Jadwigi Graczyk w kultowym serialu „Graczykowie”. Grała także Jagodę w serialu „Czterdziestolatek. 20 lat później” czy reporterkę w komediowym serialu „13 posterunek”.
Nie ma autorytetów
W rozmowie z Anną Jurksztowicz aktorka przyznała, że nigdy nie słucha innych, a drogę do sukcesu przeszła całkowicie sama.
– Ja nigdy nie uznawałam żadnych autorytetów. Ja sama dla siebie byłam autorytetem. Z malutkiego miasteczka Rumia odważyłam się zdać na studia do szkoły filmowej w Łodzi, zawsze słuchałam samej siebie. Nigdy nikogo innego. Jak się kogoś posłuchałam to zawsze wyszłam na tym źle – wyznała Kurowska dla Złotej Sceny.
Bolesne przeżycia
Joanna Kurowska nie miała łatwego życia. Doświadczyła śmierci najbliższych jej osób, w tym własnego dziecka. Jednak nie załamała się, a swoją siłę jak sama mówi zawdzięcza profesorowi Gadaczowi wykładającemu filozofię na uniwersytetach w całej Polsce.
– Wszyscy, których kochałam umarli. Umarła moja siostra, mama, tata, brat, ukochana ciotunia, pierwsze dziecko i mąż. Jeżeli ci ktoś taki umiera można się rozpaść na milion kawałków. Dziękuje profesorowi Gadaczowi, który mi uzmysłowił, że człowiek musi sobie wytworzyć różne źródła szczęścia. Muzyka, literatura, wiara, przyjaciele, ja kocham też mój ogród.
„Co ja zmywam?”
Kurowska jest aktorką śpiewającą. W wywiadzie sięgnęła pamięcią do sytuacji, gdy zapomniała na scenie tekstu do piosenki „Kochankowie dnia”. Po tej sytuacji miała mieć przyczepioną kartkę na kotarze z informacją co ma zmywać.
– Śpiewam na próbie generalnej: „Zmywam dnie i noc” i nagle zastanawiam się, ale co ja zmywam? Statki, talerze? Biegnę do kulis i pytam: „Co ja zmywam?!”. Jaremko się ulitował i mówi: „Szklanki!” – śmieje się Kurowska.- Pamiętam, że syn Agaty Młynarskiej się popłakał, że ciocia się pomyliła i jest taki wstyd. Ja z tych nerwów, że się pomyliłam, tak zaśpiewałam ten numer, że już nigdy potem nie miałam takich owacji.