Halina Rowicka, znana z serialu “Dom”, gdzie zagrała słynną Ewę Talarową swoją karierę zaczynała przy boku Aleksandry Śląskiej.
Halina Rowicka uwielbia role kostiumowe. Jedną z pierwszych produkcji, w których wystąpiła był serial “Królowa Bona”. Aktorka wcieliła się wtedy w rolę dwórki na Wawelu. Tam po raz pierwszy miała okazję poznać wielkie gwiazdy polskiego kina.
Sceny z Aleksandrą Śląską
– To było dla mnie wielkie przeżycie, bo sceny miałam głównie z Aleksandrą Śląską, która była wybitną aktorką. Zdjęcia kręciliśmy na Wawelu i w sumie miałam 20 dni zdjęciowych. Interesowałam się też historią i dzięki temu serialowi mogłam poznać jej kawałek oraz podziwiać i włożyć piękne suknie, które były szyte na miarę, specjalnie dla nas – opowiadała Halina Rowicka dla Złotej sceny.
Byle nic się nie stało Jurkowi
Aktorka na planie spotkała Jerzego Zelnika, który był tam królem Zygmuntem II Augustem. Wielu z artystów w ciągu dnia grało na planie w Krakowie, a po południu jechali na spektakle do Warszawy.
– Wtedy grałam Alinę w “Balladynie” w Teatrze Narodowym. Samochód czekał i jechał ze mną producent Konstanty Lewkowicz, ale i Jerzy Zelnik, który chciał usiąść obok kierowcy. Na co krzyknął Konstanty: “Jurek absolutnie nie, Jurek z tyłu. Gdyby nie daj Boże coś się stało, to tam jest najbardziej niebezpiecznie i ruina produkcji zapewniona.” I sam tam usiadł przepędzając aktora na tylne siedzenie, obok mnie – wyznała Halina Rowicka.
Na scenie nie mogłam nic powiedzieć
Artystka przyznała, że na planie zarabiało się o wiele więcej niż w teatrze. Taki plan serialu był zastrzykiem finansowym dla wielu, ale okupiony wielkim wysiłkiem i zmęczeniem. Aktorka przez tydzień codziennie wieczorem jeździła na spektakle, czasami nawet dwa i wracała do Krakowa, aby rano grać w “Królowej Bonie”. Wspominała nieszczęśliwe zdarzenie.
– Podczas jednego z przejazdów z Warszawy do Krakowa taksówkarzowi zabrakło benzyny. Szukaliśmy jakiejś innej alternatywy, żeby znaleźć zastępczy samochód. W trakcie tego wychodziłam, wracałam, aż w końcu przeniosłam się do podstawionego auta. W hotelu poczułam, że boli mnie gardło – opowiada Halina Rowicka dla Złotej sceny.
Teraz aktorka zastanawia się, jak mogła to zrobić, ale wtedy pomyślała, że musi się zahartować i wzięła zimny prysznic. Następnego dnia miała zdjęcia plenerowe, więc kiedy wsiadała z powrotem do samochodu do stolicy czuła, że jest gorzej. Postanowiła się trochę przespać.
– Przyjeżdżam do Narodowego, a ja nie potrafię wymówić słowa. Dowiaduje się, że w teatr jest komplet widzów, bo przyjechało mnóstwo autokarów z całej Polski. Nie możemy odwołać. Wchodzę na scenę i działam na migi. Na końcu Alina umiera i już nie musi nic mówić – opowiadała aktorka dla Złotej sceny.
Caryca Katarzyna
Halinę Rowicka możemy oglądać obecnie w spektaklu pt. “Król i caryca”, gdzie gra z Jerzym Zelnikiem. To sztuka o carycy Katarzynie i królu Stanisławie Auguście Poniatowskim oparta o ich listy.