Jerzy Hoffman, legendarny reżyser miał zaszczyt uczestniczyć w gali oscarowej. Pojechał tam z filmem „Potop” i szansy na karierę w Ameryce nie wykorzystał.
Bronisław Kaper, kompozytor, stworzył wspaniałą muzykę do musicalu „Lili” i w 1953 roku zdobył Oscara. Na swoim koncie miał również współpracę przy filmach m.in.: „Bunt na Bounty”, „Butterfield 8”. W 1974 roku odwiedził Polskę i spotkał się ze Stanisławem Dygatem, scenarzystą, felietonistą, który powiedział mu o „Potopie”. Znany w Hollywood kompozytor zainteresował się tym filmem i postanowił pomóc im dostać się na galę do Hollywood. Gdyby nie on nie byłaby nominacji do Oscara. Kopie „Potopu” dostarczyli Amerykańskiej Akademii Filmowej w ostatniej chwili.
Hoffman przywiózł mu cygara
Kiedy Jerzy Hoffman pojechał do Hollywood ze swoją żoną Walentyną, Bronisław Kaper zaopiekował się nim i poznał go z Gregorym Peckiem.
– W tym czasie przyjechał też Artur Rubinstein. Nigdy nie wypuszczał żadnej płyty, czy nagrania bez aprobaty Bronka. Miał do Kapera ogromne zaufanie. My przywieźliśmy mu ogromne pudełko cygar kubańskich. W Stanach w związku z blokadą na towary z Kuby były one niezwykłą rzadkością i rarytasym. Na ten prezent usłyszeliśmy, że on cygar nie pali, ale jutro przyjeżdża Artur, który je uwielbia. Walentyna w trakcie przywitanie z Rubinsteinem wręczając to ogromne pudło niechcący nastąpiła na nogę wielkiego mistrza. Nosił on buty z wyjątkowo miękkiej skóry, gdyż cierpiał na odciski. Rubinstein z bólu aż przeklnął i tak go poznaliśmy – opowiada Jerzy Hoffman w swojej książce „Żywot chuligana”.

Odwołał koncert dla „Potopu”
Potem znany pianista odwołał koncert w Nowym Jorku, aby uczestniczyć w amerykańskim pokazie „Potopu”.
– W trakcie pokazu przedstawił mnie i ze zdenerwowania zaczął dalej mówić po polsku, a jego żona aż krzyknęła do niego z sali: „Oni cię nie rozumieją”. On na to: „To niech się uczą”. Wszystko to było transmitowane na żywo dla mediów. Nie można sobie wyobrazić lepszej promocji – wyznał reżyser.
Film został bardzo dobrze przyjęty w USA i posypały się propozycje jego kupna.
– Nie mogłem sam go sprzedać, bo musiałam kontaktować się przez ambasadę z Filmem Polskim. Ten wydelegował do USA ekipę złożoną z pięciu osób spośród, których trzy nie znały języka angielskiego. Oni niczego nie załatwili. Zaprzepaścili szanse wprowadzania „Potopu” na ekrany amerykańskie. A to była szansa na naprawdę duże pieniądze. Gdyby po raz drugi byłem w USA, już na uroczystościach oscarowych, złożono mi propozycję pozostania w Stanach. Z Walentyną mieliśmy wtedy nieprzespaną noc. Propozycja była bardzo kusząca, ale oznaczało to, że do Polski już się nie wróci i nie zobaczę rodziców – opowiadał Jerzy Hoffmanów w swojej książce.
Córka mieszka w USA
W USA mieszka córka, Joanna z pierwszego małżeństwa reżysera i spotkał się wtedy też z nią. Wcześniej utrzymywali stały kontakt. Nawet Joanna mieszkał przez jakiś czas w Polsce.
– Moja córka chodziła w Warszawie do szkoły, a czasem zabierałem ją też na plan filmowy. W Ameryce wciągnęła ją elektronika. To ona wraz z trzema kolegami skonstruowała komputer osobisty Mac Intosh. Jest bardzo dzielną dziewczyną i mam dwóch wspaniałych wnuków – wyznał reżyser.

Jerzy Hoffman przyznał, że miał chwile zwątpienia, czy dobrze zrobił zostając w Polsce. Wtedy chciał gdzieś uciec, ale nie miał gdzie. Teraz może zaszyć się na Mazurach, gdzie mieszka od lat ze swoją trzecią żoną, Jagodą. W tym roku reżyser skończył 93 lata.
