Jennifer Lopez poleciała do Dubaju, gdzie zagrała prywatny koncert. Zgarnęła za to astronomiczną kwotę, ale teraz musi mierzyć się z falą krytyki. O co poszło?
Jennifer Lopez w XXI wiek wkroczyła już nie tylko jako aktorka. W 1999 roku wydała swój debiutancki album „On the 6”, który wbrew nastawionym sceptycznie krytykom osiągnął spory sukces sprzedażowy. To z niego pochodzą przeboje „Waiting for tonight”, „If you had my love” i „Ain’t funny”.
Z czasem ścieżka muzyczna okazała się drogą na szczyt. Dziś Jennifer głównie śpiewa, chociaż zdarza się jej raz na jakiś czas wrócić do aktorstwa. Nie tak dawno, bo w 2020 roku, zagrała główną rolę w filmie „Ślicznotki”, za którą dostała Złoty Glob. Fani nie kryli rozczarowania, gdy Lopez została pominięta w nominacjach do Oscara do głównej roli kobiecej.
Jennifer Lopez wraca z nową płytą
Jednym z najlepiej przyjętych albumów J.Lo jest trzeci w jej dorobku, czyli wydany w 2002 roku „This is me… then”. Album zadebiutował na 6. miejscu U.S. Billboard 200. Sprzedano 314 000 kopii w jego pierwszym tygodniu w sprzedaży. W piosenkach artystka opowiada o swoim dawnym życiu – np. o tym, że jest zwykłą dziewczyną pochodzącą z Bronxu, czyli jednej z najbiedniejszych dzielnic Nowego Jorku.
W tym roku ma ukazać się krążek „This is me… now”, a jego zapowiedzią jest piosenka „Can’t get enough”.
Jennifer Lopez skrytykowana za występ w Dubaju
Lopez jest wziętą piosenkarką, która nie stroni od koncertów na imprezach okolicznościowych. Regularnie śpiewa na zaproszenie Rosjan czy Arabów, którzy są gotowi zapłacić horrendalne pieniądze za kilkuminutowe show.
Ostatnio Jennifer wystąpiła w Dubaju. Za zaśpiewanie kilku przebojów tamtejszy hotel dla elit zapłacił jej 5 milionów dolarów. Kwota niemała, ale nie obyło się bez uszczerbku na wizerunku.
Zjednoczone Emiraty Arabskie są krajem, który stosuje jedne z najsurowszych kar wobec mniejszości seksualnych. Homoseksualizm jest oficjalnie zakazany i karany (można trafić za niego do więzienia). W Dubaju wciąż funkcjonuje również kara śmierci. I to właśnie ten fakt wzburzył Petera Tatchella – amerykańskiego aktywistę LGBT+, który na łamach „The Sun” wyznał:
Jej występ będzie teraz kojarzony z reżimem, który wspiera homofobię, mizoginię i powszechne łamanie praw człowieka. To nie jest coś, co popiera Jennifer Lopez. Nie powinna tam jechać. Dubaj wykorzystuje ją do kreowania swojego bardziej liberalnego wizerunku. To cyniczne działania i wstydem jest, że się na to zgodziła.
Przy tej okazji media przypomniały J.Lo, jak 10 lat temu, gdy społeczność LGBT+ wyniosła ją na szczyt po chwilowym kryzysie (słabosprzedająca się płyta i kiepskie recenzje koncertów), odbierała nagrodę na gali GLAA Media Awards w Los Angeles.
Muszę wspomnieć tutaj o moich fanach – gejach, lesbijkach, osobach biseksualnych, transpłciowych i niebinarnych, bo od zawsze byli lojalni – mówiła wtedy do zebranych dziennikarzy.
W tym samym czasie Lopez zaangażowała się też w kampanię promującą jednopłciowe małżeństwa w Wielkiej Brytanii.
Burza w szklance wody? W końcu Dubaj jest jednym z najczęściej odwiedzanych przez osoby LGBT+ kierunków na świecie.