Syn Jarosława Bieniuka osiągnął sukces, o którym rozpisują się media. 17-letni Szymon przysporzył ojcu wielkich powodów do dumy.
Od śmierci Anny Przybylskiejmiesiąc temu minęło 9 lat. Ciężko uwierzyć, że aktorki nie ma już z nami od dekady – przecież jeszcze niedawno regularnie gościła w mediach i na ekranach telewizorów. Jej odejście wstrząsnęło całą branżą. Najwięcej obowiązków po gwieździe spadło na Jarosława Bieniuka – para doczekała się trojga dzieci.
Dziś pociechy Bieniuka i Przybylskiej są już duże. Oliwia ma 21 lat, Szymon 17, a Jan 11. Każde z nich powoli spełnia swoje marzenia, przy czym dostarcza ojcu i bliskim powodów do dumy. Najgłośniej jest o Oliwii. Jedyna córka Bieniuka ma na swoim koncie występ w „Tańcu z gwiazdami”. Na fali popularności dostała angaż w serialu „Gliniarze”, gdzie ma okazję rozwijać swoje umiejętności aktorskie.
Teraz głośno zrobiło się o Szymonie. Najstarszy syn Bieniuka nie poszedł w ślady siostry, ale i tak stał się bohaterem publikacji w serwisach informacyjnych i rozrywkowych.
Jarosław Bieniuk dumny z syna
Jarosław pochwalił się, że Szymon wraz z innymi uczniami II Liceum Ogólnokształcącego w Gdyni reprezentował Polskę w Międzynarodowych Zawodach Prawniczych (International Moot Court), które zorganizowane były w Rumunii. Grupie udało się wywalczyć tytuł Best Team Spirit.
Dumny ojciec udostępnił na Instagramie screen publikacji jednego z lokalnych serwisów, który odnotował imponujące osiągnięcie nastolatka i jego kolegów ze szkoły.
Szymon nie planuje wiązać się z show-biznesem, ale ze względu na znane nazwisko jest atrakcyjnym kąskiem dla prasy plotkarskiej. Ma nawet na swoim koncie udział w imprezach show-biznesowych – pojawił się na planie „Tańca z gwiazdami”, gdy dopingował siostrę, a także uczestniczył w uroczystej premierze filmu dokumentalnego „ANIA”.
Jarosław Bieniuk o wychowywaniu dzieci
Po śmierci Ani Przybylskiej Jarosław udzielił wywiadu, w którym opowiedział, jak radzi sobie z wychowywaniem dzieci jako samotny ojciec:
Ogarniam. Nie jest łatwo. Oprócz szkoły pojawiają się też zajęcia dodatkowe. Jakoś trzeba ogarniać kuwetę. (…) Jest rywalizacja, ale pomagają sobie. Jesteśmy zgraną paczką. Pierwszy przykład z brzegu, Szymon kąpie się z Jasiem, kiedyś ja musiałem jedno po drugim wyciągać. W tej chwili jeden pomaga drugiemu. Teraz jeden drugiemu myje głowę, ja mam 5 minut dla siebie. Coraz tych obowiązków takich około dziecięcych jest coraz mniej. Pomagają sobie. Gonię ich, żeby ogarniali po sobie rzeczy, po jedzeniu kuchnię, ale każdy, kto ma dzieci wie, że nie jest łatwo – mówił w „Dzień Dobry TVN”.
Od czasu, gdy udzielił tej wypowiedzi minęło już sześć lat. Dziś może być z siebie dumny, na co wskazują sukcesy i uśmiech nieznikający z twarzy jego dzieci.