Wybitny aktor i reżyser kończy dziś 81. lat. Okazuje się, że aktorstwo nie było jego wymarzoną karierą. W tym roku obchodzi 60. lat pracy artystycznej.
Jan Englert w dzieciństwie nie śnił o reflektorach scenicznych, lecz o stadionowych boiskach. Jednak los postanowił inaczej i trzynastoletni chłopiec znalazł się na planie filmowym, w którym odgrywał rolę bohatera powstania warszawskiego. A wszystko za sprawą Janusza Morgensterna:
– Pamiętam, że wszedł rano z nauczycielką do klasy, popatrzył po twarzach i wskazał na mnie. Byłem przekonany, że chodzi o to, że tego dnia zapomniałem kapci do szkoły. Zabrano mnie do dyrektora i powiedziano, że mam jechać na ulicę Dolną, a na ulicy Dolnej ktoś mnie sfotografował. No i tak to trwa do dziś – mówił na antenie “Trójki”.
“Każda rola się liczyła”
Po ukończeniu studiów aktorskich Englert szybko znalazł sobie miejsce na scenie. Jego dorobek obejmuje ponad 200 ról i 30 wyreżyserowanych spektakli dla małego ekranu. Artysta w rozmowie z “TVS” wspomina, jak to wyglądało, gdy zaczynał 60 lat temu swoją aktorską karierę:
– Myśmy zaczynali w czasach, kiedy każda rola się liczyła. Filmów było mało, kręciło się 10-15 na rok. Był jeden program telewizji. Nie było tego śmietnika, z którego dziś wybieramy. Po pół roku nie pamiętamy serialu, który oglądaliśmy. Co w tej sytuacji ma robić młody aktor. Ma swoje pięć minut i to jest naprawdę pięć minut. To nie są kamienie, po których się wspinamy w górę. Raczej wspinamy się jako celebryci – wyznał dla “TVS”.
Teraz jest dyrektorem teatru
Jednak nie tylko teatr jest miejscem, gdzie aktor zdobywał uznanie. Jego talent wybijał się również na wielkim ekranie. Współpracował z wielkimi reżyserami. Zagrał w takich filmach jak „Katyń” i „Tatarak” Wajdy, „Kiler” i „Kilerów 2-óch” Machulskiego czy „Bogowie” Palkowskiego. Mogliśmy oglądać Englerta, także w kultowych serialach: „Noce i dnie”, „Matki, żony i kochanki” i „Polskie drogi”.
Artysta od zawsze miał słabość do kobiet, a jego podboje miłosne powodowały wiele skandali. Najwięcej jednak mówiło się o jego podwójnym życiu, gdy był w związku małżeńskim z Barbarą Sołtysik.
Zobacz też: Co dzieje się z Barbarą Sołtysik? (zlotascena.pl)
Co słychać u Englerta?
Dziś Jan Englert to nie tylko aktor, ale także reżyser i pedagog. Od 2003 roku piastuje stanowisko dyrektora artystycznego w Teatrze Narodowym. Jego talent i oddanie sztuce sprawiły, że stał się jednym z najbardziej szanowanych twórców w polskim świecie teatru i filmu. Jest w szczęśliwym związku z Beatą Ścibakówną.
W 2025 roku pojawi się w zrealizowanym z rozmachem przez Netflixa „Heweliuszu”, a także w „Zakładnikach” z Magdaleną Różczką i Piotrem Adamczykiem. Aktor dalej myśli jednak o sporcie, który nawet porównuje do teatru.
– Teatr jest bliski wszystkim grom zespołowym. Ma podzielone funkcje i rzadko kiedy cały team jest równie kochany przez odbiorców, zawsze kibic ma swoich ulubieńców – ocenił w podcaście „ELLE Man”. – Mam nawet taki plan, że kiedy przejdę na emeryturę, to będę jeździł na turnieje dla osób 80 plus – dodał na koniec.