Jan Andrzej Paweł Kaczmarek jeden z najwybitniejszych polskich kompozytorów muzyki filmowej i teatralnej, laureat Oscara, jest ciężko chory. Zanik wieloukładowy czyli MSA, wyniszcza organizm artysty. Jak wspiera go rodzina ?
Walka z chorobą
Artysta jest chory na MSA, czyli zanik wieloukładowy. Jest to bardzo poważna choroba neurologiczna, która objawia się zaburzeniami równowagi, drżeniem kończyn, sztywnością mięśni. Niestety MSA jest schorzeniem nieuleczalnym, można jedynie spowalniać procesy rozwoju choroby, ale jest to bardzo kosztowne. Artysta już nie jest w stanie poruszać się samodzielnie, choroba u niego prowadzi do niewydolności płuc. Ostatnio przeszedł zapalenie płuc, co spowodowało pogłębienie choroby.
„”Mój tata nie jest w stanie samodzielnie się poruszać i wymaga pomocy żony i dwóch opiekunów przy wykonywaniu podstawowych czynności, takich jak wstawanie z łóżka czy ubieranie się. Wymaga dużo pomocy innych osób, a także sprzętu, np. wózka inwalidzkiego. Nie można go zostawić samego, ponieważ często traci przytomność z powodu wahań ciśnienia krwi” – zaznaczyła Davis, rp.pl
Finansowe spustoszenie
Choroba spowodowała w rodzinie Jana finansowe spustoszenie. Ogromy koszt jaki niesie ze sobą opieka wyspecjalizowanej grupy medyków nad chorym spowodowała, że bliscy artysty proszą o pomoc i wsparcie. Żona kompozytora Aleksandra Twardowska – Kaczmarek dzielnie walczy o wsparcie i pomoc dla męża. Córka artysty Anastazja Davis w tym celu uruchomiła specjalną zbiórkę pieniędzy.
„To był horror dla nas, jako rodziny, patrzeć, jak ten niesamowity człowiek toczy niepokonaną bitwę. Wszystkie próby pomocy mu w poprawie nie powiodły się, a teraz celem jest zapewnienie mu jak największego komfortu w domu” – opis na zbiórce założonej na „GoFundMe”
Córka bardzo przejmuje się losem taty, opowiada jak specjalistycznej opieki i terapii będzie potrzebował.
„Zdrowie taty osiąga punkt, w którym będzie potrzebował bardziej specjalistycznej opieki pielęgniarskiej, innego opiekuna oraz więcej sprzętu wspomagającego i terapii, które umożliwią mu pozostanie w domu z żoną i dzieckiem, czego tak bardzo pragnie. Każda kwota pomaga, naprawdę”. Anastazja Davis, rp.pl
Muzyka od dziecka
Artysta wywodzi się z muzykalnej rodziny. Od dziecka miał on kontakt z muzyką, uczył się gry na fortepianie. Jego dziadek grał na skrzypcach i z miejscowymi muzykami grywał w kinie do filmów. Dzięki temu jako dziecko często bywał na koncertach w Filharmonii Poznańskiej. Również jako dziecko odniósł swój pierwszy sukces komponując hymn do szkoły, tworzył również muzykę do przedstawień szkolnych. Z wykształcenia jest prawnikiem i to dla muzyki porzucił karierę dyplomatyczną. Jak sam artysta stwierdza komponowanie było dla niego niczym religia.
„Granie i komponowanie było dla mnie jak religia, a następnie stało się zawodem” Jan A. P. Kaczmarek, filmweb.pl
Oscar
Za muzykę do filmu Marca Fostera „Marzyciel” w 2005 roku artysta otrzymał Oscara. Nagroda Amerykańskiej Akademii Filmowej ugruntowała pozycję Kaczmarka jako cenionego kompozytora. Artysta otrzymał również wiele nominacji do innych nagród, takich jak Złote Globy i BAFTA. Jak wspomina artysta, nie było to oczywiste, że to on skomponuje muzykę.
„Spotkałem się z reżyserem, ustaliliśmy wstępnie warunki współpracy i wyjechałem do Polski robić coś innego. Któregoś dnia zadzwoniła do Warszawy moja agentka i powiedziała mi, że muzyki do 'Marzyciela’ pisał nie będę. Dlaczego? Bo producenci uważają, że kompozytor z Polski, na dodatek taki, który pisał do tej pory cięższą muzykę, nie nadaje się do tego filmu. Nie poradzi sobie. Wpadłem w szał. Co to znaczy, że sobie nie poradzę? Napisałem 3-minutowy utwór, wynająłem za własne pieniądze orkiestrę i chór, zrobiłem nagranie i wysłałem je do Los Angeles. Bardzo szybko przyszła wiadomość, że jednak zostałem wybrany. Potem okazało się, że miałem bardzo poważnych konkurentów, bo ten film od razu pachniał nominacjami do różnych nagród. Właściwie wszyscy znani kompozytorzy chcieli do niego pisać muzykę. To była dla mnie bardzo poważna próba, ale los mi sprzyjał” Jan A.P. Kaczmarek, wywiad w magazynie „Kino”