W jednym z najnowszych odcinków programu „Legendy Showbiznesu”prowadzonego przez Annę Jurksztowicz pojawiła się Grażyna Barszczewska aktorka, która od dekad fascynuje widzów klasą, inteligencją i sceniczną siłą. Choć spotkanie miało być rozmową o karierze, teatrze i wielkich rolach szybko stało się czymś znacznie więcej: opowieścią o życiowej zaradności, pasji i… sadownictwie.
Zaczęło się niewinnie – od pytania o nożyczki. Anna Jurksztowicz nawiązała do jednego z mniej znanych faktów z życia Grażyny Barszczewskiej: jej uprawnień sadowniczych. I choć mogłoby się wydawać, że to tylko ciekawostka rozmowa pokazała, jak głęboko ta decyzja była zakorzeniona w doświadczeniu artystki.
-To wzięło się… ze strachu. To był stan wojenny. Pracowałam wtedy w Teatrze Ateneum, graliśmy premierę przy pustej widowni, bo nie można było zapraszać publiczności. Musieliśmy zagrać, ale nikt nie mógł tego zobaczyć. I nikt z nas nie wiedział, jak długo ten stan potrwa.Zaczęłam się wtedy zastanawiać: a co jeśli nie wrócę już na scenę ani przed kamerę? Trzeba będzie się nauczyć czegoś innego.- zdradziła aktorka
W tamtym niepewnym czasie postanowiła nauczyć się czegoś praktycznego. Padło na sadownictwo – kierunek nieoczywisty, ale jak się okazało, bardzo racjonalny.
– Tak. Zapisałam się na porządny, półroczny kurs. Chodziłam regularnie, zdawałam egzaminy… i zostałam wykwalifikowanym majstrem sadownictwa. – wspomina.
Plan B z pasją
Choć artystyczna kariera szybko wróciła na dawne tory artystka nie porzuciła ogrodniczej pasji. Kupiła kawałek ziemi i stworzyła własny, skromny, ale ukochany sad.
-Oczywiście. W tamtych czasach, żeby kupić ziemię, trzeba było mieć odpowiednie uprawnienia — być rolnikiem. I to nadal tak jest. Więc zrobiłam wszystkie wymagane kursy, zdobyłam czerwoną legitymację majstra sadownika, żeby móc tę ziemię kupić.Pomyślałam wtedy: skoro mogę, to kupię kawałek ziemi i zajmę się sadami. Zawsze miałam wielką czułość do roślin.(…) Tak, mam. To maleńki sad, ale jednak — kilka drzew i krzewów, rośliny „dla leniwych”, jak to mówię z uśmiechem. – zdradziła Grażyna
Aktorka zdradziła również co potrafi sama zrobić w sądzie, aby wyglądał jak z baśni.
-Choćby to, że potrafię wejść na drzewo i coś przyciąć. No właśnie — nożyczki! Czasem moja rodzina mnie zgania, bo może już nie powinnam, ale ja to robię z prawdziwą radością.
