Jak Bartek Kasprzykowski poznał Tamarę Arciuch? Aktor wyjawił, jak wyglądały początki jego relacji z aktorką.
W październiku 2008 rozwiódł się z Agnieszką Kasprzykowską, swoją szkolną miłością. Następnie związał się z aktorką Tamarą Arciuch, z którą ma dwoje dzieci: syna Michała i córkę Nadię. Razem tworzą jedną z najpiękniejszych par w show-biznesie.
Teraz, po latach, aktor opowiedział, jak poznał swoją żonę. Wszystko miało miejsce na planie „Halo, Hans!”.
To było bardzo uczciwie i fajnie robione, ale bardzo źle filmowane. Przez cztery kamery i ustawienie światła tak, żeby nie było widać cieni. To się wszystko wypłaszczało. Natomiast pod względem humoru i innowacyjności to był bardzo dobry serial i druga część, która miała być już robiona na dwie kamery, trochę w plenerach, zdradzała duży potencjał. Tam niestety doszło do jakiejś utarczki między producentem a szefem stacji (Polsatu – przyp. red.) i padliśmy ofiarą tego – wyznał Andrzejowi Sołtysikowi.
Jak Bartek Kasprzykowski poznał Tamarę Arciuch?
Chociaż serial nie zyskał większego uznania krytyków, a sam Kasprzykowski został skrytykowany za rolę, to przyniósł mu miłość życia. Na potrzeby roli Bartek przeszedł metamorfozę. Sporo schudł i jak sam przyznał – wyglądał świetnie. Odmieniony od razu wpadł w oko Tamarze Arciuch, z którą poznał się na planie.
Na początku relacja Tamary i Bartka ograniczała się do przyjaźni. Oboje byli wtedy w związkach:
Oboje byliśmy w małżeństwach, ale to nie było na początku żadnym tematem, bo myśmy się przyjaźnili – powiedział w „Gwiazdach Sołtysika”.
Dzięki Arciuch Kasprzykowski zrozumiał, że jego ówczesny związek nie ma przyszłości:
I w którymś momencie ta nasza przyjaźń uświadomiła mi kondycję związku, w którym jestem i że to chyba jest koniec. Przy czym ja wtedy nie odchodziłem do Tamary. Wiedziałem po prostu, że muszę zakończyć to, w czym jestem teraz. I chwilę później zeszliśmy się, jednak ta przyjaźń zamieniła się w coś więcej i stała się miłością życia.
W tym roku para świętuje 17-lecie swojego związku. Są najlepszym dowodem na to, że czasami na prawdziwą miłość trzeba poczekać, a gdy się pojawi, to ma to miejsce w najmniej spodziewanym momencie.