Była doskonałą aktorką, tancerką i piosenkarką. Po wojnie nie wróciła już do takiej popularność, jaką miała w latach 30-tych. Dorabiała szydełkując kapelusze.
Helena Grossówna urodziła się w Toruniu w 1904 roku i była córką niemieckiego rzeźnika i Polki Walerii z Winiarskich. Już w wieku siedmiu lat straciła ojca. Do 1918 roku uczęszczała do szkoły podstawowej, a potem do gimnazjum w swoim mieście.
– Mówiła, że tańczyła jest od urodzenia. Jako kilkuletnia dziewczynka przewodziła swojej podwórkowej bandzie. Kazała podobno innym dzieciom tańczyć tańce ludowe – opowiadała o niej synowa Katarzyna Turajczyk.
Pierwszy mąż poznał ją z Polą Negri
Pracowała jako ekspedientka, a na początku lat dwudziestych rozpoczęła naukę w szkole baletowej w Toruniu i została chórzystką w tamtejszym Teatrze Miejskim. Zapisała się też na roczny kurs tańca. W teatrze Helena poznała sekretarza tej placówki Jana Gierszala. Wyjechała z nim do Paryża, gdzie zarządzał posiadłością należącą do Poli Negri. Tam wzięli ślub.
Jej syn Michał Cieśliński twierdził, że małżeństwo zostało zawarte „pod publikę” ponieważ Gierszal był homoseksualistą. Ona doskonaliła się tam jako tancerka pod okiem Bronisławy Niżyńskiej, a Pola Negri opłaciła jej lekcje u Matyldy Krzesińskiej. Tańczyła w Balecie Polskim, który występował w prestiżowym paryskim budynku. Wykonywała między innymi krakowiaki, mazury i oberki. Potem wyruszyła z nimi na tournée po Włoszech i Szwajcarii, a jej występy podziwiał sam Ignacy Jan Paderewski w swojej posiadłości.
– Skończyłam kujawiaka Wieniawskiego. Bardzo się to podobało Paderewskiemu, uściskał mnie serdecznie. Byłam w stroju ludowym, na głowie miałam blond perukę z długimi warkoczami. Potem przebrałam się, włosy miałam ciemne, podcięte, jak to było modne pod koniec lat dwudziestych i poszliśmy na przyjęcie. Paderewski podszedł do nas i zapytał: „A gdzie jest ta moja blondyneczka?”. A ja na to: „Tu jestem, mistrzu, na codzień nie noszę blond warkoczy” – opowiadała aktorka w jednym z wywiadów.
Helena Grossówna wyróżniała się wśród tancerek w tamtym czasie. Zagrała epizodyczną rolę w „Tajemnicy lekarza” jednego z pierwszych polskich filmach dźwiękowych, który był realizowany we Francji.
Kariera w filmie
W 1930 roku wrócili do Polski i występowała oraz była kierowniczka baletu w Teatrze Miejskim w Toruniu. Rok póżniej została primabaleriną w Teatrze Wielkim w Poznaniu i sprawdziła się tam również jako choreografka. Prawdziwą popularność przyniosły jej role filmowe. W 1935 roku pojawiła się w epizodycznej roli tancerki w produkcji „Kochaj tylko mnie” u boku aktora Zbigniewa Rakowieckiego. Potem zagrała większe role w pięciu filmach między innymi: „Dodek na froncie”. Dzięki występom na wielkim ekranie poprawiła sobie sytuację finansową.
– Początkowo otrzymywałam 50 zł za dzień zdjęciowy, potem 75, 100, aż doszłam do 350 złotych i było to dużo, choć inni zarabiali więcej. Nie wykłócałam się jednak o pieniądze – opowiadała w rozmowie z „Ekranem”.
W 1937 roku widzowie mogli ją podziwiać w następnych produkcjach „Parada Warszawy” i „Dyplomatyczna żona”. Jej kreacja aktorska z Eugeniuszem Bodo w „Piętro wyżej” uznana była jednak za mocno poniżej możliwości artystki.
W następnym roku miała sześć produkcji w tym: „Paweł i Gaweł” „Królowe przedmieścia”.
– Grossówna jest urodzona aktorką, ma swobodę, wdzięk, prostotę i niezwykle fotogeniczną urodę – pisał o niej recenzent „Kina”.
W „Królowej przedmieścia” reżyserowanym przez Eugeniusza Bodo na łamach pisma „Prosto z mostu” pisano:
– Jedyną zaletą filmu jest udział w nim Heleny Grossówna w roli tytułowej, dzięki temu bowiem znów można było podziwiać nieprzeciętny talent, dźwięk i urodę tej świetnej aktorki, która w bardzo szybkim tempie wysunęła się na czoło polskich aktorek.
Sama przyznała w jednym z wywiadów, że woli grać w filmie niż w teatrze. Często współpracowała z Adolfem Dymszą i Eugeniuszem Bodo.
W styczniu 1939 roku dziennikarz „Światowita” pisał:
– Helena Grossówna jest naprawdę ulubienica publiczności – i zasłużyła na ten tytuł w zupełności. Występuje na ekranie stosunkowo niedawno. Ale w tych 15 filmach,które dotychczas w krótkich odstępach czasu z nią nakręcono potrafiła udowodnić, że jest artystka wszechstronną posiadające własny styl. A potrafi też ślicznie śpiewać i tańczyć.
W kwietniu tego roku w kinach wyświetlano ostatni przed wybuchem Drugiej Wojny film z Heleną czyli „Włóczęgę”. W czerwcu aktorka kupiła domek w Międzylesiu i w tym czasie związała się ze śpiewakiem Tadeuszem Józefem Jasłowskim. Niestety zmarł w październiku następnego roku.
Działalność konspiracyjna
Latem tego roku zagrała po raz ostatni na planie „Testament profesora Wilczura” i pojawił się ten film w kinach w styczniu 1942 roku. Aktorka miała w planach jeszcze dwa filmy, a w styczniu 1940 roku miała wyruszyć do Stanów Zjednoczonych. Niestety wojna zmieniała plany. W miesiącu wybuchu Drugiej Wojny Helena Grossówna prowadziła na Targówku kuchnię dla obrońców Warszawy. Potem w czasie okupacji pracowała jako kelnerka w Kawiarni Artystów Filmowych i występowała w działającym tam teatrzyku. Grała też w teatrach kontrolowanych przez Niemców. To była przykrywka do jej działalności konspiracyjnej. Wyszukiwała podejrzanych o kolaboracje. Nie miała żadnej wpadki, a w Powstaniu Warszawskim jako „Bystra” w stopniu porucznika działała w Batalionie „Sokół”. Po kapitulacji dostała się do obozu w Niemczech i został on wyzwolony przez polskich żołnierzy. Wsród nich poznała swojego przyszłego męża, Tadeusza Cieślińskiego. Najpierw urodziła syna Michała w 1949 roku i ojcem chrzestnym był Adolf Dymsza, a potem wyszła za mąż.
Po wojnie wyjechała do Brukseli i występowała w zespole Cyrulik Warszawski, ale wróciła w listopadzie 1946 roku do Łodzi, a potem do Warszawy.
– Domek w Międzylesiu był oczywiście zdewastowany, okradziony. Trzeba było go wyremontować, no i z czegoś żyć – opowiadała po latach.
Po wojnie już nie była wielką gwiazdą i grywała w teatrach w różnych miastach, śpiewała piosenki na koncertach. Potem Teatr Syrena przeniósł się z Łodzi do Warszawy i występowała tam aż do emerytury.
O dwóch takich, co ukradli księżyc
Po wojnie zagrała w sześciu firmach i najbardziej popularny to był „O dwóch takich, co ukradli księżyc” w 1962 roku. Tam zagrałam matkę Jacka i Placka, a w tych rolach wystąpili bracia Kaczyńscy. Proponowali jej wstąpienia do partii, ale odmówiła. Kusili ją posadą dyrektora teatru w Poznaniu. Nie miała za dużych zarobków, więc szydełkowa kapelusze.
Przymusowa emerytura
W 1965 roku obchodziła czterdziestolecie swojej pracy artystycznej i przeszła na emeryturę, ale potem jeszcze pracowała jako inspicjentka. Według rodziny miała jeszcze siły i ochotę grać, ale nikt już jej nie chciał. Na co dzień mieszkała w w Międzylesiu i zajmowała się domem, ogródkiem, wnukiem. Na koniec swojego życia cierpiała na demencję i umarła w Domu Opieki w Radości pod Warszawą 1 lipca 1994 roku, a jej mąż Tadeusz Cieśliński dwa miesiące wcześniej.
Opracowano na podstawie książki Marka Telera „Amantki II Rzeczpospolitej”.