Halinę Rowicką pamiętamy z serialu “Dom”, którego oglądały miliony Polaków w latach 80. Do dziś lubimy wracać do tej produkcji, która pokazywała życie w Warszawie na przestrzeni ponad 40 lat.
Aktorka przyznała, że nie było łatwo zagrać bohaterkę tego serialu.
– Moja postać w scenariuszu była malowana w czarnych barwach. Andrzej Mularczyk, scenarzysta „Domu”, z którym zresztą miałam świetne relacje, tłumaczył mi, że zamiarem scenarzystów było stworzenie postaci diametralnie różnej w stosunku do pierwszej żony Andrzeja, która była ideałem, taka dziewczyna z powstania – piękna, wrażliwa, mądra. Więc dla odmiany Ewa miała być wyrachowana, kłótliwa, taka przypadkowa żona niespełniona, zazdrosna o przeszłość, o Basię. Dwa bieguny. Toczyłam więc boje jeszcze przed rozpoczęciem zdjęć, aby jakoś tę Ewę uczłowieczyć.
Gdy umrze wszyscy będą płakać
Jerzy Janicki uważał, że w tych czasach kobiety właśnie takie były. Aktorka nie do końca się z tym zgadzałam. Oczywiście reżyser, Jan Łomnicki mówił:
– Jak będzie pani umierać, to wszyscy będą płakać.
Może miał trochę racji, bo z pewnością można było się litować nad chorą, znękaną, zdradzaną, umierającą bohaterką. I na pewno Halina Rowicka zawalczyła o godność Ewy i czasami udawało je się przekonać kolegów do swoich racji.
Łóżkowa scena
– Była na przykład taka sytuacja: Andrzej i Ewa – ich pierwsze spełnienie, czyli tzw. scena miłosna i nagle Ewa zaczyna robić jakieś niesmaczne wycieczki odnośnie do Basi. Uważałam, że kobieca godność i elementarna wrażliwość wyklucza takie
zachowanie, ale Janek nie widział w tym nic niestosownego. Upieraliśmy się przy swoim więc Janek zdecydował, że trzeba się odwołać do scenarzystów. Dzwonimy do scenarzysty Janickiego, na szczęście nie odebrał, komórki jeszcze
nie funkcjonowały. Natomiast Andrzej Mularczyk, drugi scenarzysta, wysłuchawszy Janka i mnie, mało, że przychylił się do mojej wersji to jeszcze bardzo mi dziękował za emocjonalne, ale też wzbogacające poprawki, które zaproponowałam,
dzięki czemu scena zyskiwała – jego zdaniem.
Wacław Kowalski i jego rola Pawlaka w “Samych swoich” (zlotascena.pl)
Pani Halina wspomina Wacława Kowalskiego, słynnego stróża, którego spotkała na planie serialu “Dom”. Aktor stracił wtedy syna w wypadku samochodowym.
-On po tej tragedii się nie odrodził i w następnej serii już nie zagrał. Pan Kowalski był niezwykle ciepłym, otwartym, bezkonfliktowym człowiekiem. Brakowało go na planie, ale życie zmieniło scenariusz.
Umierała na scenie wiele razy
Wiele razy Rowicka „umierała” na ekranie, nawet w swoim debiucie.
– W ostatniej części „Domu”, pojawiła się młoda koleżanka w pionie reżyserskim, która wykazywała taką ponad przeciętną troskę o moją osobę. Pytała nawet, czy na pewno krzesełko, na którym siedziałam jest wygodne. Generalnie aktorzy na planie, szczególnie ci, którzy grali główne role byli bardzo zaopiekowani i wszystko się kręci wokół nich. Ale byłam nieco
zdziwiona tą przesadną troską. Okazało się, że nie doczytała scenariusza i myślała, że naprawdę jestem chora na raka. Stąd jej nadopiekuńczość.
Halina Rowicka zdradza jak będą wyglądały jej święta (zlotascena.pl)
Twórca serialu Jan Łomnicki był bardzo wymagającym reżyserem, zwracał uwagę na najmniejsze elementy scenografii, pilnował szczegółów z niezwykłą konsekwencją. Miał ogromny szacunek do aktorów, właściwie kochał ich na swój
nieco może szorstki sposób. Pani Halina wyraziła swoją opinię także o reżyserze, z którym współpracowała
przez lata.
– Janek był bardzo ciekawą postacią, był łagodnym człowiekiem, ale bywał też cholerykiem. Gdy wpadł w szał to wszyscy sztywnieli ze strachu. Ja nauczyłam się przeczekiwać jego złe klimaty, mieliśmy dobre, przyjazne, partnerskie relacje. Janek wysoko cenił aktorów, uwielbiał Janka Englerta, Bożenę Dykiel, ja na szczęście też znalazłam się w gronie jego ulubieńców.
Halina Rowicka występuje w monogramie pt. “Moje ulotne miłości”, a w marcu planuje premierę nowego spektaklu z Jerzym Zelnikiem. Szczegóły już wkrótce.