Grał partyjniaków, typy ponure i taki był w serialu „Dom”. Żył aktywnie, ale krótko

Anna Markiewicz
6 min przeczytany

„Charakterystyczna gęba” i role, które grał, sprawiły, że Wirgiliusz Gryń był postrzegany jako „typ ponury i twardy”. A on na to odpowiadał: Jestem miękki i łagodny, choć ważę 96 kg i mierzę 196 cm

Jako mały chłopiec bawił się w teatr, ale chciał być też leśnikiem, bo najlepiej czuł się na łonie natury. Miał 13 lat, gdy został wywieziony na przymusowe roboty do Niemiec. Tam wpadła mu w ręce książka „Kościuszko pod Racławicami”. Czytał ją w ukryciu i marzył, że jest żołnierzem i walczy o wolność. Spełnił to marzenie. Gdy wrócił z robót, wstąpił do wojska. Potem próbował dostać się na studia aktorskie. Niestety nie udało się. Zaczął statystować w teatrze w Sosnowcu. W 1952 ukończył studia w Państwowej Szkole Reżyserów Teatrów Niezawodowych, w 1958 roku zdał aktorski egzamin eksternistyczny.

Winicjusz Gryń/ kadr

Trudno mnie było dojrzeć na ekranie

W filmie debiutował w 1964 roku epizodem w komedii „Gdzie jest generał”?

– Był to taki drobiazg aktorki, że nie mogłem nawet dojrzeć siebie na ekranie. Z roli bardziej już zauważalnych wspomniałbym „Zerwane cumy”. Tego filmu nie oglądałem. Czytałem tylko niezbyt pochlebne recenzje. Ale postać, którą grałem była mi bliska poprzez jej wartości moralne. Praca w filmie daje mi większą satysfakcję aktorską, niż w teatrze, w którym trzeba więcej udawać grając. Ponadto wielokrotnie powtarzanie tej samej roli nużyło mnie – wyjaśniał Winicjusz Gryń.

Na początku pracy filmowej trafił na reżyserów, którzy aktorów traktowali jak rekwizyty. Potem się to znacznie zmieniło. Miał przyjemność pracować z ludźmi, dla których był współpartnerem i współtwórcą roli. Szczególnie dobrze wspominał takich reżyserów jak: Zbigniew Chmielewski, Filip Bajor, Wojciech Marczewski. Dlatego aktor cenił sobie produkcje filmowe.

– W filmie miałem także większą szansę na kreowaniu postaci współczesnej, co bardzo mnie interesowało, a także na pogodzenie się z własnymi stanami psychicznymi, czego w teatrze niezbyt często doświadczam.

Główna rola z Tadeuszem Łomnickim

Zagrał w „Kluczniku” i przyznał, że nie od razu zainteresowała go ta postać. To film, którego akcja rozgrywa się na przełomie 1944/1945 roku. W starym pałacu umierający hrabia udawał, że nie dostrzega zmian, a stary klucznik, powodowany miłosierdziem, zdawał mu codziennie fałszywe relacje gospodarcze.

– Dopiero w trakcie pracy na planie rola Kazimierza zaczęła mnie pasjonować. To zainteresowanie zawdzięczam głównie reżyserowi, który potrafi mnie zainspirować. Pomógł też Tadeusz Łomnicki. Okazał się szalenie sugestywnym partnerem. Nie spodziewałem się tego po największym „techniku” polskiego aktorstwa.

Winicjusz Gryń/ kadr z YouTube

50% aktorów kłamie

Winicjusz Gryń stawiał na filmy i wchodził w dyskusje z kolegami tej samej profesji na ten temat.

– Koledzy, którzy myślą inaczej, albo nie zetknęli się z pracą filmie, albo boją się o wypracowano pozycję w teatrze. Tak naprawdę sądzę, że 50% aktorów kłamie w tym swoim preferowaniu teatru. Są dwie grupy ludzi odwiedzających teatr. Miłośnicy tej sztuki i publiczność z tak zwanej nagonki teatralnej, z zakładów pracy, ze szkół. Spośród tych ostatnich niektórzy zachowują się tak, że z przyjemnością wszedłbym ze sceny. (…) Na planie filmowym jest inaczej. Odbiór tego, co zarejestrowałem na taśmie, potwierdza się często na ulicy, kiedy słyszę komentarze przechodniów na temat roli.

Można go było zobaczyć między innymi w: „Jak rozpętałem drugą wojnę światową”, „Weselu”, „Chłopach”, „Drodze”, „Wiosna, panie sierżancie”, „Daleko od szosy”, „Pan na Żuławach” czy „Ballada o Januszku”.

Proszono go o autograf, a potem pytano: jak się nazywa?

– Popularność u widzów zdobyłem po roli w filmie „Jak rozpętałem drugą wojnę światową” – poznawano mnie na ulicy, proszono o autografy, okazywano sympatię, pytając przy tym o…. nazwisko, co świadczyłoby, że zapamiętano mnie jako postać ekranową..”- opowiadał w Głos Robotniczy z 1982 roku.

Winicjusz Gryń/kadr z youtube

Przyznawał, że przyczepiono mu etykietkę, której nawet nie próbował zerwać. Najczęściej grywał policjantów albo działaczy partyjnych czy też „dobrych komunistów”.

– Brałem każdą propozycję. Pięć dni, jeden dzień, drugi plan, trzeci plan. Wszystko jak leci: od słowiańskich wojów, przodowników pracy, działaczy komunistycznych i chłopów” — przyznał w wywiadzie.

Partyjniak, komunista z serialu „Dom”

Największe uznanie przyniósł mu serial „Dom” Jana Łomnickiego, w którym zagrał partyjniaka, Stanisława Jasińskiego. I znowu ponury typ, zagorzały komunista, ale wszyscy doceniali jego też dobre strony. Gryń odszedł w wieku 58 lat, niedługo przed premierą 12 odcinka. Na ekranie pojawił się, ponieważ, aby dokończyć wątek, zmontowano odrzucone wcześniej sceny z jego udziałem. Potem zdecydowano się uśmiercić jego bohatera.

Winicjusz Gryń/ kadr z YouTube

Zmarł nagle 3 września 1986 r. w Warszawie. Przyczyną śmierci był zawał serca. Zostawił żonę Elżbietę (młodszą o 21 lat) i córkę Sylwię.

Winicjusz Gryń/youtube

Opracowano też na podstawie gazety „Film”.

Udostępnij ten artykuł
Uwielbiam stare kino, ale i nowsze produkcje. Jestem na bieżąco z filmami. Wybieram te historyczne, wojenne, sensacyjne. Matka dwóch synów i trzech kotów. Odpoczywam przy gotowaniu i krótkich wypadach z dziećmi.
Napisz komenatrz