Serial był kręcony przez 13 lat, a Bronisław Cieślak pojawił się w 21 odcinkach. Potem przeżył zesłanie w niełaskę.
Do produkcji „07 zgłoś się” przystąpiono po sukcesach seriali „Stawki większej niż życie” i „Czterech pancernych i pies”. Wtedy aktorzy zdawali sobie sprawę, że rola w popularnym serialu wyniesie na szczyty, ale potem można doświadczyć zawodowy niebyt. Do tego zawód milicjanta PRL-u nie cieszył się zaufaniem społecznym, ani prestiżem.
Wszyscy bali się syndromu Klossa
Reżyser opowiadał, że zaproponował główną rolę w tym serialu trzech dobrym aktorem i każdy z nich odmówił. Wszyscy się bali syndromu Klossa. Byli to m.in. Jan Englert i Piotr Fronczewski. Z tym ostatnim aktorem znali się z “Przygód psa Cywila”, gdzie początkujący aktor użyczył głosu jednej postaci, a dwa razy wcielił się w różne role. Piotr zagrał również w „07 zgłoś się” aż trzech bohaterów. Był kierownikiem ośrodka wczasowego, który był zakonspirowanym domem publicznym i znakomicie tam wypadł. Potem jeszcze wystąpił w dwóch innych odcinkach.
Etnograf z wykształcenia
Bronisław Cieślak etnografem był z wykształcenia i ten kierunek skończył na Uniwersytecie Jagiellońskim. Został dziennikarzem z powołania i pracował w krakowskim ośrodku TVP w programie „Bez togi”, w którym prezentowano autentycznie historie kryminalne. Emisja odbywała się na żywo i w czasie jednego z programów rozległ się huk i pękły żarówki, które posypało się na twarzy prowadzących. Dziennikarz nie stracił zimnej krwi i kontynuował pracę na wizji. Oglądał to jeden z reżyserów nowego serialu, który wiedział o problemach obsady. Bronisław Cieślak dostał zaproszenie na zdjęcia próbne. List wyrzucił, ale powiedział o nim kolegom, którzy stwierdzili, żeby skorzystał z zaproszenia, a potem napisał reportaż. I rzeczywiście to zrobił i powstał artykuł pt. „Jak nie zostałem gwiazdą filmową”. Jednak następnego dnia dostał kolejny list z propozycją zagrania głównej roli.
– Cóż – pomyślał Bronisław Cieślak – W takim razie napiszę książkę: „Jak byłem gwiazdą filmową”.
07 bezpłatny numer MO
Na początku miał być serial zatytułowany „Przygody porucznika Bolskiego”. Cieślakowi nie podobało się to nazwisko, więc zmienili na Borewicza. Natomiast 07 przed laty był bezpłatnym numerem telefonicznym MO. Potem kojarzyło się to z Bondem.
Reżyser opowiada o sukcesie w serialu:
– Nigdy nie wdawaliśmy się w tym serialu w dywagacje, czy milicja jest do kochania. To jest nieważne. Ludzie są świadomi tego, że jeżeli zwyrodnialec zamorduje dziewczynę, to ktoś go musi złapać. W popularności pierwszej i drugiej serii tkwi zadziwiający według mnie paradoks. Nie wiem, czy serial zdobył popularność wśród inteligencji i milicjantów, ale na pewno zdobył ją marginesu społecznego. Obaj z Cieślakiem doświadczamy tego na każdym. Czy to na dworcu późną m nocą, czy w knajpie, kiedy chcemy zjeść kolację? Może to dowód na spełnienie naszego założenia?
Nie chciał Karwowskiego w serialu
Reżyser też wyjaśnił, dlaczego w pierwszych dwóch seriach unikał znanych aktorów
– W „kryminale” nie ma ról. Jest stała rola Cieślaka, a zazwyczaj druga postać odcinka to nieboszczyk, który leży w kostnicy. Jest jeszcze przestępca, ale jego najczęściej do końca nie widzimy. Właściwie wszystkie inne role są epizodyczne i jeżeli w epizodzie pojawi się znany aktor np. Andrzej Kopiczyński to, co się dzieje w gronie rodziny? Wszyscy mówią o Czterdziestolatku, o Karwowski i skupiają się tylko na tym.
Bronisław Cieślak nie marzył o roli aktora, a jednak został nim na wiele lat.
– Aktorskich zamiarów i planów nigdy nie miałem. Byłem dziennikarzem: sześć lat przepracowałem w radio, potem przeszedłem do telewizji krakowskiej i byłem zastępcą kierownika redakcji publicystyki. To była moja robota na co dzień – tłumaczył w rozmowie z Gazetą Wrocławską.
Portret czasów PRL-u
Bronisław Cieślak długo zastanawiał się nad tym, dlaczego serial budził takie emocje i zainteresowanie u młodszych widzów.
– To był prosty komercyjny serialik telewizyjny, nic nadzwyczajnego, ale jeśli i dziś budzi on sympatię, to prawdopodobnie dlatego, że to był film, w którym mamy swoisty zapis obyczajów i portret czasów PRL – mówił.
W wywiadach podkreślał, że to były najbarwniejsze lata jego życia. Za każdym razem zaznaczał:
– Zawsze jednak czułem się dziennikarzem, a nie aktorem.
Pracował w kiosku
W 1991 roku Bronisław Cieślak był ratownikiem wodnym, referentem transportu, pracował też w kiosku. Nie ukrywał, że przez kilka miesięcy był zarejestrowany jako bezrobotny i stał w kolejce po zasiłek. Gdy rozpoznawano go w pracy w kiosku w Domu Turysty w Krakowie, szczerze tłumaczył swoją sytuację:
– Najpierw byłem zaopatrzeniowcem, a potem stanąłem za ladą. Sprzedawałem coca-colę, gumę do żucia i tanie zegarki. Przychodziły szkolne wycieczki i wszyscy pytali, co ja tu robię. Odpowiadałem zgodnie z prawdą, że sprzedaję gumę do żucia. Najpierw kupowali, a potem robili sobie ze mną zdjęcia. Śmiałem się, że oprócz Wawelu jestem dla nich największą atrakcją turystyczną Krakowa – zwierzał się w Naj.
Na szczęście fani mogli podziwiać go w kolejnych produkcjach – „Kung-fu”, „Wściekłym”, „Latających machinach kontra Pan Samochodzik”, „Złotej Mahumudzie”. Na swoim koncie miał udział w serialu „Malanowski i Partnerzy”, „Świat według Kiepskich” czy „Pierwsza miłość”. Prowadził także programy telewizyjne, m.in. Telewizyjne Biuro Śledcze.
Dwie żony i trójka dzieci
Aktor dwukrotnie stawał na ślubnym kobiercu. Z pierwszą żoną Krystyną Chrzanowską-Cieślak miał córkę Katarzynę. Z drugą Anną doczekał się córki Zofii i syna Jana. Bronisław Cieślak był także szczęśliwym dziadkiem.
We wrześniu 2017 roku zdiagnozowali u niego raka prostaty i w lutym przeszedł operację, potem chemio- i radioterapię. O swojej chorobie mówił otwarcie i podkreślał:
– To banalna prawda. Trzeba raz na rok chodzić do lekarza i się badać.
Bronisław Cieślak zmarł po długiej chorobie 2 maja 2021 roku. Miał 77 lat.
Opracowano na podstawie książki “Kultowe seriale”, autor Piotr K. Piotrowski.