Film Polańskiego „The Palace” w kinach. To sarkastyczna komedia, która nie każdemu przypadnie do gustu

Anna Markiewicz
3 min przeczytany

Roman Polański skończył 90 lat, a jego aktywność zadziwia. Właśnie wypuścił swój nowy film.

Światowa premiera „The Palace” odbyła się we wrześniu tego roku w sekcji pozakonkursowej 80 Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Wenecji. Po premierze zanotowano jednakże niewiele entuzjazmu z powodu tego filmu. W prasie skromne informacje, brak wiadomości o dystrybucji w USA. Są głosy, że to najgorszy film Polańskiego. Jednak może warto to sprawdzić wybierając się do kina?

O czym jest „The Palace”? 

Akcja „The Palace” rozgrywa się 31 grudnia 1999 r. w luksusowym Gstaad Palace w szwajcarskich Alpach. Historia zaczyna się w sylwestrowe południe. Personel hotelowy rozpoczął przygotowania do imprezy. Wieczorem mają zjechać znane osoby, które przywitają 2000 rok. Zespołem dowodzi kierownik Hansueli (Oliver Masucci), który stara się dopilnować każdy szczegół przyjęcia. Niestety, z czasem nadchodzi chaos i pojawiają się komplikacjie. Przybywający goście mają wymagania, których personel nie jest w stanie spełnić. Wszystko wymyka się spod kontroli podczas sylwestrowego balu.

Obsada The Palace/ materiały prasowe

 Oliver Masucci i Fanny Ardant podczas festiwalu w Wenecji udzielili wywiadu dla pap.pl

– Roman ustawia scenografię i ćwiczy z aktorami sceny. Gra każdą z ról, a jest genialnym aktorem. Później aktorzy powtarzają. Ćwiczymy wiele razy poszczególne ujęcia. To zupełnie inne doświadczenie niż praca z młodym reżyserem, kiedy przychodzisz na plan, a kamera jest już ustawiona. Nie znoszę tego, bo skąd wiesz, co masz robić? Masz usiąść czy stać? Roman jest podekscytowany za każdym razem, gdy w trakcie prób odkrywa, jak ma wyglądać dana scena. To bardzo dobry sposób reżyserowania, ponieważ możesz sprawdzić, co działa, a co nie –  powiedział Oliver Masucci.

Oliver Masucci/ fot.ONS

– Spodobało mi się satyryczne, pozbawione moralizatorskiego tonu podejście do naszych czasów, społeczeństwa. Na pierwszy rzut oka to po prostu szalona opowieść, ale jeśli się w nią zagłębimy, dostrzeżemy w niej wiele interesujących rzeczy. Poza tym nigdy nie zagrałam postaci zbliżonej do Marquise, którą zaproponował mi reżyser. Pomyślałam, dlaczego by nie zapuścić się do tej dżungli – opowiadała Fanny Ardant.

Fanny Ardant/fot.ONS

Roman Polański? fot. ONS
Udostępnij ten artykuł
Uwielbiam stare kino, ale i nowsze produkcje. Jestem na bieżąco z filmami. Wybieram te historyczne, wojenne, sensacyjne. Matka dwóch synów i trzech kotów. Odpoczywam przy gotowaniu i krótkich wypadach z dziećmi.
Napisz komenatrz