Jerzy Antczak wybitny reżyser, który ma na swoim koncie “Hrabinę Cosel”, “Noce i dnie”. Nie sądził, że mała produkcja do Teatru Telewizji przyniesie mu wiele nagród.
W 1964 roku przygotowywał się do zrealizowania sztuki Zdzisława Skowrońskiego pt. “Mistrz”. Akcja rozgrywa się pod koniec drugiej wojny światowej, gdzie w klasztornych lochach ukrywają się ludzie. Jednego dnia reżyser siedział w kawiarni Stolica i zastanawiał się, kto mógłby zagrać główną rolę . Nagle usłyszał niski głos człowieka w radio. Recytował sonety Szekspira i był to Janusz Warnecki.
Szukanie odtwórcy głównej roli
– Zadzwoniłem do niego i powiedziałem, że mam dla niego rolę w sztuce do Teatru Telewizji. “Nie sądzę, aby pan miał ze mnie pożytek”. Byłem nieustępliwy: “Może jednak zanim pan powie “nie” zechce pan łaskawie przeczytać egzemplarz”. Odpowiedział: “no dobrze”. Posłałem egzemplarz i po dwóch dniach dostałem telefon: “Proszę do mnie przyjść”.
Janusz siedział za biurkiem i reżyser usłyszał od niego.
– “Sztuka jest bardzo piękna. Wręcz wstrząsająca. Ale ja tego grać nie będę”.
– Dlaczego – zapytał Jerzy Antczak.
– Jestem kaleką. Nie mam nogi. Każdy krok sprawia mi ogromną trudność. A przecież nie może pan posadzić mnie na krzesełku.- odpowiedział Janusz Warnecki.
Monolog Makbeta najważniejszy
Wtedy reżyser doznał olśnienia. Wymyślił, że stary aktor (główny bohater) będzie przez całą sztukę siedział w fotelu, a wszyscy inni będą chodzili koło niego. Wstanie tylko jeden raz, kiedy będzie chciał udowodnić gestapowcowi, że jest aktorem, a nie buchalterem. Wtedy wykona przed nim monolog Makbeta.
Gdy to usłyszał aktor zgodził się od razu.
Janusz Warnecki był aktorem teatralnym, zarządzał też kilkoma z nich, pracował jako dyrektor w radio, ale dopiero ta rola pokazała go światu, jakim jest genialnym aktorem.
Niezadowolony Łapicki
Po Teatrze Telewizji Jerzy Antczak nakręcił go kamerą telewizyjną. Zdjęcia trwały 15 dni. Na planie grał również Andrzej Łapicki, który nie do końca był zadowolony ze swojej roli.
– Wydaje mi się, że zarówno w telewizyjnej i w tej wszystkie postacie mają swoje arie, a ja plączę się do załatania dziur.
Jerzy Antczak zrozumiał to mig i zadzwonił do autora sztuki, który następnego dnia przygotował dla niego monolog. Andrzej Łapicki to przeczytał i powiedział:
– Mogę to zagrać, choćby dziś.
– Po godzinie przyszedł na plan i zagrał brawurowo i były tylko dwa duble – opowiada Jerzy Antczak.
Mała rola dla Cybulskiego
W filmie wystąpił również Zbyszek Cybulski, który w tym czasie nie był w najlepszej formie. Reżyser spotkał go w kawiarni zaniedbanego i pijanego. Mówił, że nie ma pracy. Jerzy Antczak po wypiciu z nim wódeczki zaproponował mu małą rolę reżysera w “Mistrzu”.
Sukces w Japonii. Widzowie chcieli powtórek
Film w ciągu kilku miesięcy zrobił międzynarodową karierę. Pokazywany był we wszystkich krajach Europy i doceniono wielką kreację Janusza Warneckiego.
– Szczególną satysfakcję sprawiła mi premiera w Japonii, gdzie film został zdubbingowany i był powtarzany w krótkich odstępach czasu na życzenie widowni czterokrotnie. A najpiękniejsza recenzja jaką otrzymał Janusz Warnecki zaczynała się od słów: “Tak umierają Samuraje”. “Mistrz” dostał wszystkie możliwe nagrody łącznie z nagrodą państwową pierwszego stopnia dla Janusza Warneckiego, Zdzisława Skowrońskiego i mnie, jak również światową nagrodę Prix Italia w Palermo – opowiadał Jerzy Antczak w swojej książce “Noce i dnie mojego życia”.
O czym jest “Mistrz”?
Jest rok 1944, koniec II wojny światowej, Polska, W pewnym zrujnowanym klasztorze pod Warszawą ukrywają się partyzanci. W okolicy był napad na pociąg i Niemcy przeszukują domy w ich poszukiwaniu. Tymczasem wśród ukrywających się jest stary aktor, który nie zagrał w życiu żadnej znaczącej roli, ale tuż przed wybuchem wojny dostał rolę Makbeta. Przygotowuje się do niej mimo wojny. To miała być jego rola życia i głęboko wierzy w to, że po zakończeniu wojny sztukę wystawią i wreszcie będzie mógł odegrać Makbeta po swojemu. Gdy Niemcy, po przyjściu do klasztoru, zaczynają wybierać zakładników spośród osób z wyższym statusem społecznym, początkowo pomijają aktora, bo w dokumentach ma wpisany zawód buchalter. On jednak zgłasza się dobrowolnie do aresztowania i chcąc udowodnić rozbawionym gestapowcom, że jest aktorem, a nie buchalterem, wygłasza płomienny szekspirowski monolog, pełen pasji i odniesień do rzeczywistości.