Ewa Szykulska w listopadzie trafiła do szpitala z problemami oddychania. Spędziła tam kilka tygodni, ale już od dłuższego czasu odpoczywa w swoim domu.
Właśnie na platformie Netflix leci film „Uwierz w Mikołaja”, w którym zagrała Ewa Szykulska i plejada innych gwiazd. Aktorka wspominała, że to było ciekawe przeżycie, bo mogła spotkać się ze swoimi kolegami i koleżankami po fachu, ale też sprawić wielką frajdę ekipie technicznej.
– Oni przyglądali się nam, kiedy kręciliśmy zdjęcia, ale też interesowało ich, jak się prywatnie zachowujemy. Był to dla nich dodatkowy rodzaj efektów specjalnych. To młodzi, fantastyczni ludzie, którym rzadko się zdarza tak śledzić plan filmowy. Mieli też kogo oglądać: legendy polskiego kina – opowiada Ewa Szykulska dla Złotej sceny.
Ostatnie spotkanie z Maciejem Damięckim
Na planie tej romantycznej komedii zagrali m.in.: Teresa Lipowska, Elżbieta Starostecka, Dorota Stalińska, Bohdan Łazuka, Krystyna Tkacz i Maciej Damięcki. Wtedy też większość aktorów spotkała się z nim po raz ostatni. Okazuje się, że Ewa Szykulska widziała go kilka dni po zdjęciach.
– Kiedy wylądowałam w szpitalu na miejscu słyszę od lekarza: „Jaki mamy szczęśliwy dzień, następny artysta jest z nami. Jak miło.”. Patrzę a tam stoi Maciej Damięcki ze swoją fantastyczną żoną. Zamieniliśmy ze sobą dwa zdania i wtedy widzieliśmy się po raz ostatni. Obydwoje też nie byliśmy na premierze – zwierza się aktorka dla Złotej sceny.
Aktorka przyznaje, że rzadko bywa na salonach, chyba że jest to premiera filmu lub spektaklu, w którym gra. Cieszy się na te spotkania, bo może tam zobaczyć swoich kolegów.
Czas spędza z ukochanym psem
Ewa Szykulska czuje się już znacznie lepiej i chętnie wróciłabym do pracy. Nawet za tydzień albo dwa, bo tęskni bardzo, żeby już coś robić. Teraz jeszcze odpoczywa po pobycie w szpitalu, ale jak przyznaje nie ma próżnowania, bo w domu jest psa.
– Niezależnie czy śnieży czy świeci słońce mamy swoje krótkie i dłuższe spacery. Moja suczka jest moim przyjacielem. Mam ją od ośmiu lat od programu telewizyjnego „Przygarnij mnie”, kiedy ją adoptowałam. Wołam ją Sara, bo takie miała imię w schronisku, ale czasami też Szara albo Sari. Na wszystkie reaguje, bo jest bardzo inteligentna – wyjaśnia Ewa Szykulska.
Artystka zdradziła, że szykuje się już do wiosny i z pomocą swoich przyjaciół posprzątali jej podwórko, aby wystawić donice z krzakami już na zewnątrz.