Ewa Krawczyk nie może pogodzić się z odejściem męża, który zmarł 5 kwietnia 2021 roku. Ostatnio postanowiła zrealizować ich wspólne plany.
W kwietniu 2021 roku zmarł Krzysztof Krawczyk, tuż przed Wielkanocą. Odejście ukochanego męża było ogromną tragedią dla Ewy Krawczyk, która poinformowała media, że artysta w ostatnich miesiącach zmagał się nie tylko z koronawirusem, ale też z szeregiem chorób współistniejących, m.in. z cukrzycą.
Ewa kochała Krzysztofa do szaleństwa. Chociaż od śmierci Krawczyka miną wkrótce trzy lata, to jego żona nie potrafi uporać się z żałobą. Zapytana przez „Super Express” o to, czy czas goi rany, odpowiedziała przecząco, nie kryjąc przy tym łez:
Mówi się, że czas leczy rany, ale w moim przypadku tak nie jest. Dopiero zaczynam raczkować, ale mogę już wyjść do ludzi, rozmawiać. Jednak moje życie ciągle wygląda tak samo: dom, cmentarz, kościół. W dalszym ciągu jestem w wielkiej traumie, jest mi smutno, tęsknię za Krzysiem. Ten rok był dla mnie najgorszy w całym życiu, rok, który przepłakałam. Tyle, ile ja łez wylałam, to nie wylałam przez całe moje życie. Czy jest lepiej? Nie wiem, czy jest lepiej. Są dni, kiedy jakoś funkcjonuję, uśmiecham się, ale nachodzą takie dni, że jest ciężko.
Ewa Krawczyk spełniła marzenie męża
„Świat i Ludzie” informuje, że Ewa razem z mężem pragnęli udać się na pielgrzymkę do Rzymu i Watykanu. Najpierw plany pokrzyżowała pandemia koronawirusa, a później zniweczyła je śmierć wokalisty.
Chociaż Krzysztofa nie ma już przy Ewie, to ta postanowiła i tak spełnić ich wspólne plany. Jak wspomina pobyt w Stolicy Apostolskiej i Wiecznym Mieście?
Poświęcam godzinę dziennie na modlitwę bez względu na to, gdzie jestem. Wiara daje mi oparcie i wielką siłę. Zresztą oboje z Krzysiem w niej znajdowaliśmy pociechę. To była bardzo wzruszająca podróż. Niezapomniane, trudne do opisania słowami, bardzo religijne, mistyczne przeżycie.
Wdowa po muzyku nagrodzonym pośmiertnie złotym Fryderykiem za całokształt twórczości, nie ukrywa, że boi się kolejnych świąt bez Krzysztofa.
Nie wiem, jak ja przeżyje te święta. Dostałam kilka zaproszeń, ale z nich nie skorzystam. Chcę być sama. To są święta rodzinne, radosne, a ja się nie nadaję do takich świąt. Pojadę na cmentarz, pojadę do kościoła, wieczorem na pasterkę i wrócę do domu, do mojej Loli – mówiła w „Super Expressie”.
Ewa pielęgnuje pamięć o ukochanym. Aktywnie uczestniczy w wydarzeniach publicznych, które są hołdem dla Krzysztofa.