W 1994 roku Oscara otrzymała Polka! Po 30 latach wspomina galę i mówi, co działo się za kulisami. Wyjątkowa rozmowa z Ewą Braun.
Oscary 2023 przed nami. Zanim poznamy laureatów, a gwiazdy zaprezentują swoje szykowane od miesięcy kreacje, z przyjemnością wysłuchaliśmy opowieści Ewy Braun – jedynej Polki, która triumfowała na tej prestiżowej gali. Równo 30 lat temu stanęła na scenie, by odebrać najbardziej pożądaną w branży statuetkę.
Ewa Braun wspomina Oscary
W 1994 roku ukazała się “Lista Schindlera w reżyserii Stevena Spielberga. Wśród wyróżnionych była scenografka Ewa Braun, która w rozmowie z serwisem „Echo Dnia” wróciła wspomnieniami do tej niezwykłej nocy.
Była to 66. edycja Oscarów, na której w siedmiu kategoriach błyszczała “Lista Schindlera”. Ewa otrzymała nagrodę za scenografię. Jak po latach wspomina to historyczne wydarzenie?
Pamiętam z gali taki miły akcent, gdy prowadzący zdecydował, że najpierw wręczy nagrody ludziom filmu, stojącym po drugiej stronie kamery. Czyli między innymi i nam. Gdy usłyszałam nazwisko Starskiego, a potem swoje, nie da się opowiedzieć, co czułam. Nie mogłam uwierzyć, że to naprawdę ja proszona jestem na scenę. Fenomen Oscara kryje się w tym, że nie wiąże się on z żadną nagrodą pieniężną, lecz z prestiżem. Mam nadzieję, że nie obrażę nikogo swoją uwagą, ale dla nas, ludzi filmu Oscar, to jak Nobel dla świata nauki – wyznała.
Oscar dla Braun otworzył ceremonię, a wręczył go Tom Hanks. Polka przez chwilę nie była pewna, czy aby na pewno to ona jest osobą wyczytaną przez aktora:
Tom Hanks – prezentując nominantów – powiedział kilka bardzo ciepłych słów o roli scenografii w filmie, sięgnął do koperty zawierającej nazwiska laureatów i, ku mojemu kompletnemu osłupieniu, odczytał: „And the Oscar goes to Allan Starski and…” – tu usłyszałam zupełnie obce mi nazwisko! Minęło kilka sekund, zanim dotarło do mnie, że Iła Brołn to angielskie brzmienie słów zapisanych jako Ewa Braun! Nikt nie miał wątpliwości, że chodzi o mnie, a ja przez chwilę wahałam się, czy Iła Brołn to rzeczywiście ja – wspominała scenografka.
Rodzina i przyjaciele nie mogli oglądać gali na żywo, bo w 1994 roku nie pokazywała jej żadna telewizja w Polsce, a o internecie nikomu się nie śniło. Dopiero po przylocie z USA bliscy zobaczyli, jak na Oscarach wypadła Ewa, która specjalnie dla nich zgrała wydarzenie na kasetę vhs.
Kiedy odbierałam mojego Oscara, żadna z naszych telewizji nie transmitowała tej uroczystości. Tak więc nie było siedzenia przed telewizorem. Tym bardziej że moja mama była wówczas ciężko chora i siostra, która pod moją nieobecność opiekowała się nią, była z mamą w szpitalu. Przywiozłam z Hollywood nagranie, jak odbieram Oscara. Moi przyjaciele uwiecznili mi tę scenę. Pamiętam, że nasza telewizja, bodajże Polsat, pożyczyła ode mnie tę kasetę, by wyemitować ją na antenie – dodała Ewa Braun w rozmowie z magazynem „Echo Dnia”.
Ten piękny moment możecie obejrzeć poniżej.