Przez czterdzieści lat była spikerką telewizyjną. Stała się ikoną, ale kiedy pod koniec lat 90-tych odeszła na emeryturę rzadko się pojawia publicznie.
Edyta Wojtczak za miesiąc skończy 88 lat. Wiedzie spokojne życie w swoim mieszkaniu z ukochanymi zwierzętami. Po rozstaniu z pierwszym mężem, Michałem Szymańskim nie wyszła ponownie za mąż i nie doczekała się dzieci. Przez lata skupiła się na pracy, która była jej rodziną.
W domach milionów Polaków
Prezenterka wspominała święta Bożego Narodzenia i Sylwestra w jednym z wywiadów wiele lat temu. Jeden dzień świąteczny spędzała na dyżurze.
– Proszę mi wierzyć, że nie narzekałam. Być w tych szczególnych dniach w domach milionów Polaków, to naprawdę szczęście. Czułam się niemalże, jak domownik, z taką tylko różnicą, że fizycznie nie mogłam siąść do świątecznego stołu – wspominała na łamach Poznaniaka (1995 roku) Edyta Wojtczak.
Sylwestra zdarzało jej się pracować w telewizji i musiała siedzieć do 3 lub 4 nad ranem, więc potem nie było już szans na wyjście na bal. Poza tym o tej godzinie już nie miała siły na tańce.
– Jestem osobą, która bardzo lubi tańczyć i bawić się w dobrym towarzystwie. Dla mnie każdy Sylwester był niezapomniany. Spędzałam go zazwyczaj w środowisku, w którym dobrze się czułam. Zawsze byli to aktorzy i dziennikarze. Był oczywiście szampan, życzenia. Dbaliśmy o to, żeby się one wszystkim w miarę spełniły, choć z tym spełnianiem różnie bywało – opowiadała spikerka.
Nigdy nie wyjechała w czasie świąt
Święta u Edyty Wojtczak były bardzo rodzinne.
– Na szczęście najbliższą rodzinę miałam w zasięgu ręki. Nigdy nigdzie nie wyjeżdżałam, chyba, że odbywałam podróż np. ze Śródmieścia na Ochotę. Uważałam, że to było tak domowe i rodzinne święto, że gdybym musiała wyjechać, to czułabym się jakby mnie wyrzucono z domu. Pamiętam jeszcze z dzieciństwa, że zawsze przyjeżdżały do nas ciotki, które oczywiście przywoziły prezenty i ich wizyty przez długie lata były legendarne w naszej rodzinie.
Karp pod każdą postacią
Pani Edyta przyznała, że potrawy wigilijne robiły jej siostry, które były dobrymi kucharkami, lepszymi od niej. One ją rozpuściły i nic nie robiła w kuchni. Miała się skupiać na pracy, a jeszcze dostawała potrawy do domu w czasie świąt. Na jej wigilijnym stole były przede wszystkim ryby i przyznała, że lubiła karpia pod każdą postacią.
Ma małe mieszkanie, a w nim zawsze zwierzęta, dlatego nie ubierała choinki. Zastępowała je stroikami świątecznymi. W dzieciństwie mieli w domu zawsze dużą choinkę, bo wtedy budowano wysokie mieszkania.