Stanisław Brejdygant to jeden z najbardziej wszechstronnych artystów polskiej sceny — aktor teatralny, filmowy i telewizyjny, reżyser, pedagog, a także pisarz. Urodzony w 1936 roku, od dekad zachwyca widzów głębią interpretacji i imponującą rozpiętością ról — od dramatycznych po komediowe. Jego talent i charyzma uczyniły go stałym bywalcem najważniejszych polskich scen teatralnych i planów filmowych, a także mistrzem, który swoją wiedzą i pasją dzieli się z kolejnymi pokoleniami młodych aktorów.
Dom pełen sztuki i napięć
Jego życie prywatne było równie bogate, jak zawodowe. Związek z primadonną Nelą Obarską uchodził za niezwykle zgodny, choć oboje mieli artystyczne, często ekscentryczne charaktery.
— Mój dom to był dom artystów. Zawsze miałem co jeść i w co się ubrać, ale czasem odnosiłem wrażenie, że są ważniejsze sprawy ode mnie: próby, premiery, zdjęcia — wspominał Igor Brejdygant, syn pary, dziś uznany autor kryminałów i scenarzysta, w rozmowie z Gazetą Wyborczą.
Rodzinny sekret — młodszy brat
Historia rodziny Brejdygantów ma jednak mniej znany, zaskakujący rozdział. Przez wiele lat istnienie Krzysztofa Zalewskiego, młodszego brata Igora, pozostawało tajemnicą. Dopiero gdy Igor był już dorosłym mężczyzną i oczekiwał narodzin drugiej córki, Stanisław Brejdygant wyznał mu prawdę o synu, o którego istnieniu sam przez lata nie wiedział.
Krzysztof Zalewski, dziś znany piosenkarz i kompozytor, dorastał w Lublinie wychowywany tylko przez matkę, która nigdy nie ukrywała przed nim, kim jest jego ojciec.
— Wiedziałem, kim jest mój ojciec. Nieraz widziałem go w telewizji, jak gra albo coś opowiada w programach kulturalnych. Kiedy mama zachorowała, jej przyjaciel, nie wiedząc, jak skończy się leczenie, odnalazł ojca. Nie wiadomo było, kto w razie jej śmierci ma się mną zająć — opowiadał Krzysztof w rozmowie z Newsweekiem.

Dla Stanisława Brejdyganta wiadomość o istnieniu nastoletniego syna była szokiem.
— O jego istnieniu zawiadomił mnie mój kolega Waldek Starczyński, z którym zdawałem do szkoły teatralnej. Pojechałem do Lublina i spotkałem się z Krzysiem. To było w 1997 roku i od tamtej pory, jak żeśmy się już zakolegowali, tośmy to utrwalali comiesięcznymi wizytami — wspominał w wywiadzie dla Wyborczej.
Bracia, którzy potrzebowali czasu
Dla Igora odkrycie, że ma brata, było zaskoczeniem — ale i powodem do radości.
— Natychmiast, jak dostałem tę wiadomość, podzieliłem się nią z Igorem. Ucieszył się, że ma brata — mówił aktor.
Jednak na prawdziwe spotkanie braci trzeba było poczekać kilka lat.
— To był 2002 rok. Tata poznał nas ze sobą na planie “Idola”. Moja starsza córka Gabrysia, która miała wtedy siedem lat, była fanką tego programu i bardzo chciała go zobaczyć na żywo. Doskonale zapamiętałem chwilę, w której spotkałem Krzyśka pierwszy raz i od razu dostrzegłem podobieństwo do ojca. Uderzające. (…) Początkowo nie utrzymywaliśmy z Krzyśkiem kontaktów. Byliśmy obcymi sobie, dorosłymi już mężczyznami. Więź przyszła z czasem — wyznał Igor Brejdygant w rozmowie z Twoim Stylem.

Cień tajemnicy
Nieco dłużej trwało ujawnienie prawdy Neli Obarskiej, żonie Stanisława Brejdyganta. Igor podejrzewa, że ojciec bał się konsekwencji i dlatego zwlekał.
— Myślę, że zależało mu na tym związku i dlatego nie zdecydował się na wyjawienie prawdy wcześniej z obawy przed konsekwencjami — powiedział pisarz.
Ostatecznie rodzice rozstali się, ale artysta pozostał dla obu synów ważnym punktem odniesienia.