Katarzyna Grochola to postać, której nikomu w Polsce przedstawiać nie trzeba. Pisarka, scenarzystka i felietonistka od lat cieszy się niegasnącą popularnością, a jej twórczość zaskarbiła sobie sympatię milionów czytelników. Grochola od zawsze łączyła wrażliwość z poczuciem humoru, a jej obecność w przestrzeni medialnej stała się wręcz pokoleniowym punktem odniesienia.
Jej córka, Dorota Szelągowska, również odnalazła swoje miejsce w świecie mediów. Choć zaczynała od produkcji telewizyjnych i projektowania wnętrz, dziś to rozpoznawalna marka — specjalistka od metamorfoz, prowadząca popularne programy wnętrzarskie i jurorka w nowym formacie kulinarnym „MasterChef Nastolatki”. Co najważniejsze, obie panie otwarcie mówią o swojej relacji, która — jak przyznają — z biegiem lat stała się naprawdę bliska i ciepła.
Instagramowa niespodzianka
Zarówno Grochola, jak i Szelągowska pozostają aktywne w mediach społecznościowych. To tam dzielą się swoim życiem, przemyśleniami i chwilami dnia codziennego. W środę wieczorem na profilu Katarzyny Grocholi pojawił się jednak post, który na moment… zaniepokoił fanów.
Pisarka opublikowała czarno-białe zdjęcie, przedstawiające ją w nostalgicznym, niemal lirycznym ujęciu. Artystyczny kadr powstał we współpracy z zaprzyjaźnioną fotografką, ale jego forma sprawiła, że wielu obserwatorów — przynajmniej na chwilę — mocno się zaniepokoiło.
„Takie zdjęcie mi zrobiła z rok temu… Wdzięczna jej bardzo, pozdrawiam Was ciepło w zimny wieczór” – napisała Grochola pod zdjęciem.
„Ja prawie na zawał zeszłam!”
Choć zdjęcie miało być wyrazem wdzięczności i pewnego artystycznego nastroju, wywołało nieoczekiwaną reakcję — i to nie tylko wśród fanów. Komentarz zostawiła Dorota Szelągowska, wyraźnie zaskoczona:
„Matko! Czy Ty możesz nie wrzucać swoich czarno-białych zdjęć?!? Ja prawie na zawał zeszłam po tym, jak po dwóch godzinach włączyłam telefon” – napisała emocjonalnie.
Na te słowa szybko odpowiedziała Katarzyna Grochola, z rozbrajającą prostotą:
„Ładne jest!”
To krótkie dialogi, ale oddające ich relację lepiej niż tysiące słów — pełną czułości, humoru, a jednocześnie żywego, rodzinnego temperamentu.
Znani reagują: „Kasia, nie strasz!”
Jak się okazuje, nie tylko córka Grocholi przeżyła chwilę niepokoju. W komentarzach pod postem zaroiło się od reakcji fanów, z których wielu — w pierwszej chwili — odczytało czarno-białe zdjęcie jako coś znacznie poważniejszego niż artystyczny gest. Znane znajome pisarki również nie pozostały obojętne.
„Czemu czarno-białe??? Ja się tak nie bawię” – napisała aktorka Sonia Bohosiewicz.
„Kasia, nie strasz!” – wtórowała jej dziennikarka Małgorzata Ohme.
Dla wielu użytkowników mediów społecznościowych czarno-białe fotografie niosą określony ładunek emocjonalny — skojarzenia z nekrologami, pożegnaniami, melancholią. Tym razem jednak okazało się, że to tylko estetyczna decyzja, zaskakująca jedynie przez swój klimat.
Gdy jedno zdjęcie mówi więcej niż tysiąc słów
Ta sytuacja to doskonały przykład, jak ogromne znaczenie ma forma przekazu w erze mediów społecznościowych. Choć zamiarem Grocholi było po prostu podzielenie się pięknym portretem i pozytywną myślą, odbiór okazał się zupełnie inny. Jedno zdjęcie — jeden moment — wywołał falę emocji, komentarzy i refleksji.
Z humorem, dystansem i ciepłem Katarzyna Grochola raz jeszcze udowodniła, że potrafi poruszać — dosłownie i w przenośni. A że przy okazji lekko przestraszyła najbliższych? Cóż, być może to też jedna z form sztuki — tej codziennej, ludzkiej, bliskiej.