Matylda Damięcka pożegnała ojca podczas pogrzebu. Publicznie złożył mu obietnicę, którą nawiązała do jego wielkiej, niecodziennej pasji.
17 listopada dotarły do nas przykre wieści o śmierci Macieja Damięckiego. Wybitny aktor, który stworzył mnóstwo kultowych ról, zmarł w domowym zaciszu. Trudną wiadomością podzielili się z przyjaciółmi i internautami dzieci mężczyzny – Matylda i Mateusz.
Damięcki do ostatnich dni był aktywny zawodowo. Chociaż jego stan się pogarszał, to nie zrezygnował ze spektaklu w Teatrze Capitol, który zagrał cztery dni przed odejściem. Publiczność nagrodziła go gromkimi brawami. Nic nie wskazywało na to, że niespełna tydzień później jego życie dobiegnie końca.
Niespełna dwa tygodnie później urna z prochami aktora spoczęła w rodzinnym grobowcu na warszawskich Powązkach. W ostatniej drodze Maciejowi towarzyszyli rodzina, przyjaciele i fani. Wiele znanych osób przyszło tego dnia do kościoła, by po raz ostatni pożegnać Damięckiego.
Pożegnanie córki na pogrzebie Macieja Damięckiego
Pogrzeb rozpoczął się 29 listopada o godz. 12.00 mszą świętą w kościele p.w. św. Karola Boromeusza na Starych Powązkach. Po nabożeństwie doczesne szczątki wybitnego aktora przeniesiono do rodzinnego grobowca, w którym niegdyś pochowano również jego rodziców.
W trakcie uroczystości pożegnalne przemówienie wygłosiła córka Damięckiego. Matylda podkreśliła, że jej ojciec, którego żegnały tłumy, był mistrzem żartu. Do tego kochał… crocsy:
Jesteś największym przypałowcem, jakiego w życiu spotkałam. Można powiedzieć inaczej “anegdoto-generatorem”. Zostawiłeś nam tak wiele pięknych historii i tak wspaniałych anegdot, w których grałeś “główniaka”. Anegdot, których tak naprawdę nie trzeba było upiększać ani ubarwiać, ponieważ były najśmieszniejsze i były najpiękniejsze – wspominała aktorka cytowana przez “Fakt”.
Na koniec Matylda złożyła ojcu obietnicę. Nawiązała do jego zamiłowania do butów, które przez niektórych postrzegane są jako mało atrakcyjne:
Jesteś największym fanem crocsów, który chodził po tej planecie. Miałeś tę wersję domową, wakacyjną, na wiosenne i jesienne deszcze i te najohydniejsze zimowe z takim podszyciem ciepłym. Jakiś miesiąc temu kupiłam sobie crocsy na obcasie i nie zdążyłam się pochwalić, więc obiecuję ci, że z dumą będę w nich chodzić w wakacje, jak tylko się zrobi cieplej – deklarowała wzruszona artystka.
Słowa Damięckiej chwytają za serce, ale też pokazują, jak wzorową relację udało zbudować się jej z ojcem.