Bożena Walter udzieliła obszernego wywiadu, w którym opowiedziała o swojej miłości do telewizji oraz zdradziła jak wyglądały kulisy pracy w TVN.
Bożena Walter, dziennikarka i prezenterka telewizyjna, podczas wywiadu z Dominiką Olszyną wspomina swoje początki w karierze dziennikarki, które nie były łatwe. Opowiedziała o swoim pierwszym zleceniu w radiu, kiedy wysłali ją na górkę rozrządową do kolejarzy bez żadnych wytycznych. Musiała improwizować.
-Pomyślałam, że najlepiej będzie złapać jakiegoś kolejarza i niech nawija. Złapałam i nawijał. Potem montowała to moja przyjaciółka, przyszedł szef. Ona ten materiał włączyła, a on wysłuchał trzech pierwszych zdań i pyta: czyje to? Na co ona: Bukraby, tak się wtedy nazywałam. Szef wziął tę taśmę, wyrwał ją, bo była szpulowa i wyrzucił do kosza. Powiedział tylko: „Przez trzy miesiące ma nic więcej nie robić”. I to był mój start w dziennikarstwie.
„5-10-15” i „Czar Par”
-Te programy to była cholerna harówa. Byłam od wszystkiego (…) Czuwałam nad jury, bo w trakcie „Czaru Par” dochodziło do konfliktów, uczestnicy się awanturowali i nie zgadzali z werdyktami. Zapanowanie nad tym chaosem było po stronie redaktorki, czyli mojej. Przy tym programie pracował tłum ludzi, który trzeba było nadzorować.
Przez lata pracowała nad kultowymi programami oraz nadzorowała działalność Fundacji TVN Nie jesteś sam.
-Najlepsze było „5-10-15”. To był naprawdę dobry format, który podobał się nie tylko dzieciom, ale także rodzicom. Program robiony tuż po wprowadzeniu stanu wojennego, który był jedyną radosną propozycją w tamtym czasie w telewizji. Wszystko było szare, smutne. A tu dzieciarnia wkroczyła do studia i to naprawdę miało inną energię.
„Chciałabym przedłużyć żywot Mariusza”
Bożena Walter opowiada również o powstaniu Fundacji im. Bożeny i Mariusza Walterów oraz o Nagrodzie im. Mariusza Waltera, dedykowanej mediom, której celem jest docenienie twórców mediów, w tym dziennikarzy, menedżerów i wydawców. Okazuje się, że nagrodę wymyśliła Bożena, a nie jej mąż.
-To był mój pomysł. Wydaje mi się, że Mariusz zasłużył na to, aby pozostał w pamięci ludzi. A w przypadku młodych, aby w ogóle dowiedzieli się, że ktoś taki istniał, kto całe życie poświecił telewizji. I że nie tylko to, co robił w TVN, jest jego dziełem, ale także miał dużo osiągnięć w TVP. Zawsze bardzo cenił dziennikarzy. Stawiał na kontakt bezpośredni i to nie było tak, że zarządzał przez wydawanie poleceń. Chciałam tą nagrodą przedłużyć żywot Mariusza, bo był naprawdę oddany telewizji.
„Mam telewizję!”
Dziennikarka podzieliła się również swoimi wspomnieniami dotyczącymi pracy z mężem. Mariusz Walter był współzałożycielem telewizji TVN i miał duży wpływ na ukształtowanie polskich mediów.
-Mój mąż przykładał ogromną wagę do estetyki. Nie wiem, czy to było zauważalne, jak TVN wchodził na rynek, ale telewizja miała być dopracowana w obrazie. Eleganckie ubrania dla dziennikarzy wybierane przez stylistki, scenografia, oprawa graficzna. Dbano o każdy szczegół. To były ogromne inwestycje, aby stworzyć telewizję w stylu amerykańskim.
Koncesję na telewizję TVN, Mariusz Walter dostał dopiero za drugim podejściem. Za pierwszym przypadła ona Polsatowi.
-Gdy dostali za drugim podejściem to pamiętam, że jak się położyliśmy do łóżka, to mój mąż klepał nóżkami, z radości mówiąc: „Mam telewizję, mam telewizję!”. On, pracując w TVP, marzył o swojej telewizji. Robienie „Studio 2” było dla niego takim przedsmakiem bycia jej właścicielem. Telewizja była jego całym życiem i bez przerwy był dla niej do dyspozycji.
Czym teraz się zajmuje?
Bożena Walter zdradziła też, że aktualnie pracuje nad książką o swoim mężu i nie może doczekać się aż nagroda im. Mariusza Waltera zostanie przekazana w ręce zwycięzcy 15 marca.
-Moja córka czasami mi podsyła różne materiały z tamtych lat z TVP, które krążą w internecie. W zeszłym roku założyłam naszą fundację, przygotowuję nagrodę imienia Mariusza, ale także pracuję nad książką o moim mężu. Mam bardzo dużo materiału przygotowanego przez męża i Jana Wejcherta o powstawaniu kapitalizmu w Polsce. Ale teraz na głowie mam nagrody.