Bożena Dykiel grała u Wajdy, w teatrze występowała z Adamem Hanuszkiewiczem. Dziś jest ulubienicą publiczności dzięki serialowi „Na wspólnej”.
Miała to szczęście, że pierwsza propozycja filmowa przyszła od największego reżysera.
– Kiedy kończyłam szkołę teatralną Wajda akurat kompletował obsadę „Wesela’. Zostałam zaproszona na zdjęcia próbne do roli panny młodej. W rezultacie zagrałam Kaśkę. Teraz nigdy bym nie zamieniła tej roli. Udział filmowym Weselu był ważnym momentem w moim życiu i moje spotkanie z reżyserem nie było tym ostatnim – opowiadała dla Filmu.
Trafiła też do Teatru Narodowego, którym kierował wybitny aktor Adam Hanuszkiewicz.
-Hanuszkiewicz i Wajda są dobrymi psychologami. Potrafią wydobyć z aktora to, czego sam byś się po sobie nie spodziewał. Doskonale słyszą aktora, a jednocześnie obserwują człowieka nie tylko w czasie pracy. To wszystko jest niesłychanie ważne. Reagują spontanicznie i nie potrafią chłodno kalkulować – tak oceniała ich Bożena Dykiel w rozmowie z Filmem.
Z “Ziemi obiecanej” jechała pociągiem do teatru
Artystka przyznała, ze honorarium wtedy za film nie pozwalał na to, żeby wyłączyć się z innych zajęć. Trzeba było to połączyć z teatrem. Często jej koledzy odrzucali rolę w produkcjach, bo to im się zupełnie nie kalkulowało.
– Grając w „Ziemi obiecanej” czy w „Awansie” prosto z planu jechałam do teatru w Warszawie, a wieczorem wsiadałam do łódzkiego pociągu, żeby rano być tam na planie. To wymagało wielkiego skupienia, odporności psychicznej i fizycznej. Od czasu do czasu trzeba pozwolić sobie na luz i odrzucić jakąś propozycją – opowiadała aktorka.
Bożena Dykiel wyznała, że miała taki moment w swojej karierze, że proponowali jej tylko role wiejskich dziewczyn. Wystąpiła w takiej charakteryzacji we wspomnianym „Weselu”, „Awansie” „Znachorze” czy „Przesłuchaniu”.
Kultura rola w serialu “Dom”
W latach 80 zachwyciła i rozbawiła publiczność telewizyjną w serialu „Dom”, gdzie razem z Jankiem Englertem stworzyli niezapomnianą parę w kultowej produkcji.
Męża poznała w Japonii
W połowie lat 70 wyjechała do Japonii, aby zagrać w „Ognie są jeszcze żywe” i tam poznała swojego przyszłego męża. Para jest ze sobą ponad 50 lat.
W Kraju Kwitnącej Wiśni zauroczyła się kierownikiem produkcji wspomnianego filmu i okazało się, że z wzajemnością, bo Ryszard Kirejczyk, z wykształcenia prawnik, był Bożeną Dykiel zachwycony i nie stronił od ochoczego okazywania zainteresowania.
– Był wykształcony, miał poczucie humoru i bardzo o mnie dbał. Nie chodzi o to, że podał płaszcz czy otworzył drzwi, tylko z wyprzedzeniem myślał, co mi sprawi przyjemność. Zakochaliśmy się w sobie. Od razu, gdy go poznałam, poczułam, że mogłabym mieć z nim dom i dzieci. Bogu dzięki, że go przywiozłam – mówiła wzruszona w rozmowie z se.pl.
Po pół roku ślub
Wrócili do Polski jako para, a pół roku później byli po ślubie. Zamieszkali razem w wynajętej kawalerce i początki jak to bywa w PRL-u nie były łatwe. Wszystkiego musieli dorobić się sami. Mieli różne sposoby, aby zaoszczędzić.
– Pewnego dnia Ryszard zaproponował, żebyśmy wynajęli mieszkanie i zamieszkali razem. „Rzucę palenie i będziemy mieli na czynsz”, tak wymyślił”, opisywała aktorka w jednym z wywiadów.
Doczekali się dwóch córek
– W cztery lata uzbierałam na malucha i na wkład na mieszkanie. Żyliśmy bardzo skromnie, nawet jak już przenieśliśmy się do M3”, wspominała Bożena Dykiel.
Wkrótce doczekali się dwóch córek. W 1979 roku na świat przyszła Maria, a dwa lata później Zofia. Mimo wielu obowiązków zawodowych aktorka dbała o dom i rodzinę w każdych okolicznościach. Dzieci nie mogły wyjść do szkoły bez przygotowanych przez nią własnoręcznie kanapek. Taką była wspaniałą matką.
Nadal zakochani w sobie
Obecnie Bożena Dykiel i Ryszard Kirejczyk mieszkają w swojej posiadłości w Izabelinie pod Warszawą, tuż przy Puszczy Kampinoskiej. Oboje dbają o siebie, uwielbiają spędzać czas razem. To ponad 45 lata i nadal mają do siebie szacunek, okazują sobie miłość i przywiązanie.
– O moim mężu mogę mówić wyłącznie dobrze. Jest ciężko zajęty i zapracowany, a przy tym konkretny, odpowiedzialny. Dla niego, tak jak dla mnie, najważniejszy był dom. Mam w nim oparcie – zaznaczała aktorka.
Bożena Dykiel przyznała, że dba o siebie, bo warto to robić.
– Lubię widzieć, że mój mąż patrzy na mnie z przyjemnością. To wcale nie przychodzi samo. Codziennie ćwiczę i odpowiednio się odżywiam. Ale najlepszą receptą na młodość jest miłość. Gdy kobieta ma pracę, którą lubi, i dom, do którego chce wracać, bo czeka na nią ukochany mężczyzna, wtedy jest zawsze piękna – zaznaczała w „Twoim stylu”.
Aktorkę możemy cały czas oglądać w serialu “Na wspólnej”, w którym występuje od ponad dwudziestu lat.