Na planie albańskiego filmu przeżyła chwile grozy. Aktorka opowiada o przykrym zdarzeniu, które zapamiętała na lata.
W latach 90., kiedy Polska wyzwoliła się spod jarzma władzy sowieckiej otworzyły się możliwości dla robienia filmów za granicą. Anna Nehrebecka, gwiazda seriali: „Rodzina Połanieckich” „Jan Serce” czy „Złotopolskich” dostała propozycję zagrania w albańskiej produkcji nie znając tego języka. Film opowiadał o prezydencie Enverze Hoxha, który rządził tam od 1944 do 1985 roku. W trakcie jego dyktatury w ciągu ostatnich dwudziestu lat kazał zbudować 173 tysiące betonowych bunkrów, które miały służyć jako schronienie przed potencjalną inwazją z zewnątrz. Nehrebecka miała zagrać jego żonę, która według scenariusza filmu była polską pianistką.
Scenariusz po niemiecku
– Dostałam scenariusz po niemiecku, a uczyła mnie języka albańskiego Polka, która mieszkała tam od lat. Musiałam rozumieć, co mówię i odpowiednio grać swoją rolę. W latach 90. panowały straszne warunki w Albanii. Po obaleniu dyktatury to był biedny kraj, który borykał się z wieloma problemami. My też nie mieliśmy łatwo. Czekały nas ciężkie warunki plenerowe, ale i kłopoty mieszkaniowe. O hotelu można było tylko pomarzyć. Produkcja zadecydowała, że zamieszkam w odbitej dzielnicy rządowej w willi któregoś z ministrów – opowiada Anna Nehrebecka dla Złotej sceny.
Aktorka zachwyciła się pięknym domem, elegancko urządzonym, ale i łazienką w marmurach. Do jej dyspozycji było kilka pokoi z sypialnią i wygodnym łóżkiem. Jednak co z tego kiedy brakowało wody. Od 9 rano do 22 zamykano wszędzie dostęp do niej.
– Po co mi te luksusy, jak nie mogłam się wykapać, a do tego nie było telefonu, a ja w domu miałam chorą córkę. Postawiłam im wtedy warunek, że muszę kontaktować się z rodziną, chociaż raz dziennie. Miałam nocne zdjęcia w bunkrach i oni martwili się o mnie.

Własny prąd i woda
Produkcja mimo wielu problemów stanęła na wysokości zadania. Udało się przenieść aktorkę do nowo otwartego hotelu, który miał swój zbiornik wody i agregat światła. Fryzjerka przychodziła do niej, ją przygotowywała do scen i wtedy aktorka powtarzała sobie tekst. Wykuła go na pamięć, więc zaraz po zagraniu sceny wszystko uleciało jej z głowy. Bała się, że jak będą jakieś poprawki nie będzie w stanie tego powtórzyć. Na szczęście wszystko wypadło doskonale. Jednak Albania ją cały czas zaskakiwała. Dziś opowiada już o tym spokojniej, ale wtedy otarła się o śmierć.
Nagle samochód zgasł
– Wracaliśmy z nocnego planu do hotelu. Miałam przydzielonego kierowcę z samochodem, który przypominał jeepa, ale był bardzo wysłużony. Wiele razy zastanawiałam się, czy nam gdzieś nie padnie po drodze. Wtedy wracała też z nami dziewczyna z produkcji. Byliśmy zmęczeni, bo mieliśmy ciężkie sceny w błocie w bunkrach. Przejeżdżamy obok wielkiego wysypiska śmieci, które rosły jak grzyby po deszczu w tamtym czasie przez wszechobecny plastik. Było ciemno i tylko świeciły nasze lampy. Nagle samochód zgasł. Automatycznie nacisnęłam klamkę. Kierowca chwycił mnie za rękę i podniesionym głosem powiedział, że nie mogę tego zrobić. Za chwilę wokół samochodu zobaczyliśmy kilkanaście świecących par oczu. To była wataha wygłodniałych psów. Byliśmy przerażeni i w wielkim napięciu i strachu czekaliśmy, co zrobi kierowca. Mieliśmy tylko dwa wyjścia czekać w środku, aż ktoś z hotelu zauważy, że nie wróciliśmy z planu albo liczyć, że samochód zapali.

Minuty mijały, a bestie krążyły wokół auta warcząc na nich. Pół godziny później Albańczyk ponownie przekręcił kluczyk w stacyjce i usłyszeli warkot silnika. Odetchnęli z ulgą. Kiedy dojechali na miejsce kierowcy leciał pot po plecach.
Goście z Albanii w Warszawie
Wszystko się dobrze skończyło. Film dokończyli, a ludzie okazali się mili i życzliwi. Jeden dzień zdjęciowy mieli w Warszawie. Ślub jej bohaterki z prezydentem. Aktorka ucieszyła się, że będzie mogła ugościć ekipę i trochę im pokazać Warszawę. Dla nich to było wyrwanie się z tego biednego kraju.

Okazało się, że osiem lat (2015) temu dostała zaproszenie od prezydenta Albanii do Tirany. Odebrała tam order za krzewienia kultury albańskiej, właśnie za udział w tym film. Kiedy pojechała tam cieszyła się, bo to był zupełnie inny kraj. Piękne plaże, widoki, pełno turystów w lokalnych restauracjach, ale bunkry zostały, chociaż adoptowano je na różne sposoby i wtopiły się w tło.
Kariera Anny Nehrebeckiej
Anna Nehrebecka urodziła się 16 grudnia 1947 roku w Bytomiu. W 1969 r. ukończyła studia w warszawskiej PWST. W latach 70-tych zyskała popularność dzięki serialom telewizyjnym i filmom: „Rodzina Połanieckich”, „Droga”, „Polskie drogi”, „Noce i dnie”, „Doktor Judym”, a przede wszystkim roli Anki w „Ziemi obiecanej”. Film ten był nominowany do Oscara i pani Nehrebecka wzięła udział w gali w Hollywood. Potem przyszedł czas na inne znane produkcje, takie jak: „Jan Serce”, „Najdłuższa wojna nowoczesnej Europy”, „Panna z mokrą głową”, „Złotopolscy”. Za drugoplanową rolę kobiecą w filmie „Chce się żyć” nagrodzono ją statuetką Orła. W latach 70. wystąpiła w węgierskim serialu „Pokusa”, a dwadzieścia lat temu zagrała w albańskiej produkcji pt. „Pułkownik Bunkier”. W 2015 roku prezydent Albanii Bujar Nishani wręczył jej order za krzewienie kultury albańskiej. W 1999 roku otrzymała z rąk prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. Osiem lat później została odznaczona Krzyżem Oficerskim przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego. W latach 2010 i 2015 działała w komitecie poparcia Bronisława Komorowskiego przed jego wyborami prezydenckimi. Była członkinią Unii Wolności, w roku 2010 wstąpiła do Platformy Obywatelskiej. Od tego czasu jest radną miasta Warszawy. Jej pierwszym mężem był aktor, Gabriel Nehrebecki, po którym przyjęła nazwisko. Drugi małżonek to dyplomata Iwo Byczewski, z którym ma dwie córki: Agatę i Magdalenę.
