Andrzej Piaseczny o ostatnim spotkaniu z Anną Przybylską. Zdradził, że żałuje tego, co powiedział do aktorki, która już wtedy walczyła z chorobą nowotworową.
5 października minie 9 lat od śmierci Anny Przybylskiej. Aktorka odeszła po wielomiesięcznej walce z chorobą nowotworową. Leczyła się w Polsce i za granicą. Pomocy udzielali jej przyjaciele i anonimowi ludzie. Polacy uwielbiali gwiazdę i do dzisiaj wielu z nich nie potrafi pogodzić się z jej przedwczesnym odejściem. Miała tylko 38 lat, troje dzieci i ogromny apetyt na życie.
Rok temu rocznicę śmierci rodzina Przybylskiej uczciła filmem dokumentalnym. „Ania” już w pierwszym tygodniu emisji w kinach pobiła rekordy oglądalności. Była najchętniej wybieraną pozycją w tamtym okresie. Teraz – w dniu 9. rocznicy śmierci – trafi na platformę Netflix, dzięki czemu dotrze do kolejnego grona widzów.
Kolejna rocznica skłania przyjaciół zmarłej aktorki do dzielenia się wspomnieniami. A te są niezwykle poruszające.
Andrzej Piaseczny wspomina Annę Przybylską
Przybylska w show-biznesie nawiązała wiele cennych przyjaźni. Szczególnie polubiła się z Kasią Bujakiewicz i Andrzejem Piasecznym, z którym grała w serialu „Złotopolscy”. Za każdym razem, gdy się spotykali, nie mogli się nagadać. Wspominali czasy gry w popularnej telenoweli TVP i wymieniali się nowinami z życia prywatnego.
Piaseczny wielokrotnie wspominał Anię. Przykładowo tak o niej mówił w wywiadzie dla „Faktu”:
Wciąż z pretensją wspominam, że w „Złotopolskich” rozdzielono mnie i Anię Przybylską. Ostatecznie wybrała Tomka i na koniec została jego żoną.
Chociaż Ania nie była aktorką z wykształcenia, to jej umiejętności robiły na Andrzeju ogromne wrażenie:
Nie wiem, czy Ania była wielką aktorką, bo nie zdążyła tego udowodnić. Ale mówi się, że jak się współpracuje z wielkim aktorem, to ten do ostatniego momentu, zanim padnie klaps i rozpocznie się ujęcie, jest kimś innym. Dopiero gdy zaczyna się ujęcie, staje się prawdziwą postacią filmową. Taka była Anka.
Ostatnie spotkanie Andrzeja Piasecznego z Anią Przybylską
Przed rocznicą śmierci Piaseczny opowiedział o ostatnim spotkaniu z przyjaciółką. Wpadli na siebie przypadkowo – na mieście, gdy mijali się w wejściu do restauracji w Gdyni. Wtedy piosenkarz powiedział coś, czego dzisiaj bardzo żałuje:
Powiedziałem jej, że wszystko będzie dobrze, a ona spojrzała na mnie poważnie i odpowiedziała: nie będzie – przyznał po latach.
Od tamtej krótkiej rozmowy nie udało się im już spotkać. Pozostało za to wiele wspólnych, pięknych wspomnień i zdjęć. W hołdzie dla Ani Piaseczny nagrał piosenkę. Utwór nazwany jej imieniem chwycił za serca miliony Polaków, na co wskazuje zawrotna liczba odtworzeń na YouTubie. W ciągu roku piosenkę przesłuchano prawie 9 milionów razy.