Agnieszka Kotulanka zmarła w 2018 roku. Gwiazda przed odejściem zadzwoniła do bliskich. Po latach ujawniono ich rozmowę.
20 lutego 2018 roku zmarła Agnieszka Kotulanka. Aktorka miała 61 lat. Zyskała ogromną sympatię widzów, gdy w latach 1997-2013 grała w serialu „Klan”, gdzie wcielała się w postać Krystyny Lubicz. Widzowie darzyli jej bohaterkę bardzo dużą sympatią, dlatego Kotulanka należała do grona jednych z najbardziej lubianych polskich aktorek. Była pierwszą laureatką TeleKamery dla najlepszej aktorki.
W 2014 roku producenci „Klanu” podjęli decyzję o usunięciu gwiazdy z obsady i uśmierceniu jej postaci. Dlaczego? Kotulanka miała problemy osobiste, walczyła z nałogiem, często nie stawiała się na planach zdjęciowych, dlatego produkcja nie miała wyjścia i zrezygnowała ze współpracy z nią.
W kolejnych latach o Kotulance pisała jedynie prasa plotkarska, odnosząc o jej pogłębiających się problemach alkoholowych. Po tym, jak zmarła, dowiedzieliśmy się o jej ostatnim telefonie.
Ostatni telefon Agnieszki Kotulanki
Agnieszka Kotulanka krótko przed odejściem zadzwoniła do bliskich. Na długo przed śmiercią narzekała na swoje samopoczucie. Skarżyła się na silne i uporczywe bóle głowy. Nie pomagały jej żadne tabletki.
Rozmawiała z rodziną przez telefon, ale mówiła, że pewnie czuje się źle przez ciśnienie i pogodę. Zbagatelizowała ból głowy, bo myślała, że jej szybko przejdzie. W przeszłości miała już takie sytuacje, bo była meteopatką – powiedziało anonimowe źródło Faktu – Śmierć na skutek alkoholu to bzdura. Sprawa mogła być o wiele poważniejsza.
Aktorka musiała się czuć naprawdę fatalnie, ponieważ w dniu jej śmierci, przed jej domem, pojawili się ratownicy medyczni.
Marskość wątroby, którą sugerowali niektórzy, to bzdura. Śmierć sobie zadrwiła z Agnieszki i zabrała ją w momencie, gdy wracała do formy i wierzyła, że będzie dobrze – mówi dalej informator.
Dziennikarze Faktu dowiedzieli się nieoficjalnie, że Agnieszka Kotulanka miała umrzeć na skutek wylewu krwi do mózgu.