Agnieszka Holland przyjechała na pogrzeb legendarnego aktora, Jerzego Stuhra do Krakowa. Powiedziała kilka słów od siebie o znanym artyście.
17 lipca przyjaciele Jerzego Stuhra pojawili się w Krakowie, aby pożegnać go po raz ostatni. Aktor zmarł 9 lipca. Wśród nich była również reżyserka Agnieszka Holland.
– Trudno mi mówić trochę, bo nie bardzo wierzę w ostateczne zakończenie drogi Jurka po naszym świecie. Myślę, że odszedł w dobrym momencie, bo ta droga będzie coraz trudniejsza. Jurek pozostawił po sobie tak wiele śladów materialnych, jak i tych niematerialnych. Myślę, że zostanie to dla mojego pokolenia, ale też pokolenia jego wnuków – podkreśliła Agnieszka Holland.
Reżyserka przypominała czasy, kiedy się poznali.
– Kiedy myślę o Jurku, to myślę o nim jako o tym młodym aktorze, którego poznałam jeszcze na studiach. To, co odróżnia narcyza od człowieka z wielkim ego, od prawdziwego inteligenta, to poczucie, że dostało się tyle, ile trzeba dawać – kontynuowała artystka.
Agnieszka Holland wspomniała też żonę Jerzego Stuhra, Barbarę.
– Nie byłoby Jurka bez Basi. A jednocześnie Basia nie jest tylko żoną Jurka. Jest artystką i opoką dla was wszystkich. Basiu, dziękuję za Jurka! – powiedziała reżyserka.