Wojciech Malajkat o realiach polskiego kina. „Propozycji zwyczajnie nie ma”

Martyna Chmielewska
Autor: Martyna Chmielewska
3 min przeczytany
Dlaczego Wojciech Malajkat nie dostaje ról filmowych?

Aktor w szczerym wywiadzie opowiedział o swoich początkach aktorskich. Zdradził jak naprawdę wygląda polska branża filmowa.

Miał zostać lekarzem

Wojciech Malajkat w ostatnim wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” przyznał, że jego rodzice chcieli, aby obrał zupełnie inny zawód niż aktorstwo. Dodał też, że w ostatnich latach rzadko pojawia się na dużym ekranie, ponieważ filmowcy niechętnie nawiązują z nim współpracę.

– Mama chciała, żebym został lekarzem i ratował ludziom życie. Ale to nie przemawiało do mojej wyobraźni. Dużo bardziej dzielenie się doświadczeniami i wiedzą. Chciałem być nauczycielem polskiego, może geografii. W końcu stałem się nauczycielem zawodowym. Uczę aktorstwa – wspomina były rektor warszawskiej Akademii Teatralnej.

„Modliła się, żebym się nie dostał”

Malajkat ukończył studia w 1986 roku na łódzkiej PWSTiF, a jego talent szybko dostrzegły najważniejsze sceny w kraju. Praktycznie od razu otrzymał angaż w Teatrze Studio i Teatrze Narodowym. Jego droga do aktorstwa była jednak pełna wyzwań. Szczególnym przeciwnikiem tego pomysłu była jego mama, która miała zupełnie inne wyobrażenie o przyszłości syna.

– Powtarzałem sobie wtedy – nie wiem jak bardzo szczerze – że jeśli za pierwszym razem się nie uda, nie będę więcej próbował. Na szczęście nie musiałem sprawdzać własnej szczerości. Chociaż jak wyjechałem na egzaminy do Łodzi, moja mama modliła się, żebym się nie dostał.

Zainteresowanie teatrem zaczęło się u niego od oglądania spektakli Teatru Telewizji, które traktował jako przygodę i „książki na żywo”. To nauczycielka prowadząca kółko teatralne w szkole zauważyła jego potencjał i namówiła go na zdawanie do szkoły aktorskiej.

Nie ma ofert pracy?

Zapytany o swoją rzadką obecność w filmach, Malajkat wyznał, że propozycji po prostu nie ma. Ostatnio aktora mogliśmy widzieć w świątecznych filmach z serii „Listy do M.”.

Dyplomatycznie mógłbym odpowiedzieć, że dostaję bardzo dużo propozycji, ale nie spełniają one moich oczekiwań. Prawda jest jednak taka, że tych propozycji zwyczajnie nie ma. Kino najwyraźniej nie jest mną zainteresowane. Co nie znaczy, że cierpię z tego powodu (…) Nie mogę narzekać na brak pracy, a moim naturalnym środowiskiem pozostaje teatr. To tam się spełniam i jako aktor, i jako reżyser. (…) Działam w przestrzeni, w której mam do czynienia z wyobraźnią, fantazją i niesztuczną inteligencją – dodał na koniec Malajkat.

Wojciech Malajkat, P.Kibitlewski/ONS
Wojciech Malajkat/ONS
Udostępnij ten artykuł
Studentka dziennikarstwa i nowych mediów. W wolnych chwilach czytam i recenzuję książki. Najczęściej sięgam po literaturę piękną i reportaż. Uwielbiam także kino niezależne.
Napisz komenatrz